Po każdym weekendzie z łazienek szczycieńskiego szpitala znika kilka pryszniców. Sporym wzięciem cieszą się też, w co pewnie niektórym trudno uwierzyć, wynoszone masowo ... klapy od sedesów. Z kolei w hali im. Huberta Wagnera najczęściej ginie papier toaletowy oraz jednorazowe ręczniki. Do niedawna w Miejskim Domu Kultury panował popyt na żarówki, znalazł się tam również amator na szczotkę do czyszczenia klozetu.

Lepkie ręce petentów

ZARADNE SPOŁECZEŃSTWO

Obiekty użyteczności publicznej w Szczytnie rocznie odwiedzane są przez tysiące ludzi. Wśród nich zdarzają się tacy, którzy mają lepkie ręce i nie wyjdą bez jakiegoś, choćby nawet niepozornego łupu. Z problemem tym boryka się m.in. szczycieński szpital. – Społeczeństwo mamy bardzo zaradne. Po każdym weekendzie wymieniamy tyle pryszniców, że to się w głowie nie mieści – żali się dyrektor ZOZ Beata Kostrzewa. Z placówki masowo giną również klapy od sedesów. – Ostatnio kupowaliśmy cztery – wylicza dyrektor. Zdarza się, że złodzieje wykazują się niebywałą wręcz bezczelnością. Niedawno, w biały dzień, dwóch mężczyzn zdemontowało drzwi z korytarza, gdzie znajdują się poradnie. Początkowo nie wzbudzali podejrzeń, bo brano ich za szpitalną ekipę remontową. – Dopiero jak już wynosili zdemontowane drzwi, nasi pracownicy to zauważyli i ich pogonili – relacjonuje dyrektor. Przyznaje, że szpital ze względów oszczędnościowych nie zatrudnia ochrony. Obiekt jest co prawda objęty monitoringiem, ale kamery są już stare, a obraz z nich zbyt słaby.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.