Droga

Przyjaciółko "Kurka",

każdy z nas, w tym także na pewno Ty, przeżył kiedyś podobne chwile, które ja ostatnio przeżyłem. A nie należały one do najprzyjemniejszych. Otóż zdarzenie to miało następujący przebieg. Prawie dwa lata temu w niezbyt komfortowych warunkach (wizyta lekarska) poznałem pewną miłą i sympatyczną osobę. Dzięki jej staraniom pozbyłem się części moich kłopotów, więc nie dziw się, Droga Przyjaciółko, że pani ta wydawała mi się aniołem nieziemskiej urody. Mój kontakt z nią był przez jakiś czas stały, widywaliśmy się początkowo codziennie, a później co dwa tygodnie na kilka dni. Aż do czasu - jakieś pół roku temu przestaliśmy się widywać. Kilka dni temu znów musiałem złożyć jej wizytę. Cieszyłem się na nią, bo zawsze chętnie spotykam ludzi pięknych i dobrych. Jakież było więc moje zdziwienie, gdy zobaczyłem osobę o wiele starszą niż pamiętałem, i co tu ukrywać, daleko było jej do urody panienki, którą nieraz z sympatią wspominałem. Zjawisko bardzo łatwo wytłumaczyć. Z pewnością wiele Czytelniczek tego listu uczestniczyło w tak zwanych "Zjazdach Koleżeńskich", na których spotykają się absolwenci szkół. W ich trakcie często okazuje się, że niektóre nasze koleżanki zmieniły się nie do poznania. Z grzeczności mówimy im, że nic się nie zmieniły, że młodo wyglądają, a w rzeczywistości, na ulicy moglibyśmy nos o nie rozbić, a nie wiedzielibyśmy, kogo staranowaliśmy.

Bywa też odwrotnie. Ostatnio na przykład spotkała mnie miła niespodzianka. Gdy oczekiwałem z żoną w kolejce w przychodni, pewna sympatyczna pani, także oczekująca na badanie, spytała na uboczu: - "Czy ten pan to może Marek Teschke?" "Tak - odpowiedziała moja żona - a czy my się znamy?" "Nie - mówi tamta miła pani - poznałam męża po zdjęciu w winiecie felietonu". Miód wlał się w moje serce. Niby nic niezwykłego poznać kogoś ze zdjęcia, chociażby najmniejszego, ale to zdjęcie zrobiłem pięć lat temu, stšd moja radość. Znaczy to bowiem, że przez te lata niewiele się zmieniłem. A to już coś!

Ale nie tylko ludzie się zmieniają. Zmieniają się nasze mieszkania, domy, ulice i miasto. Nie wiem, Droga Przyjaciółko, kiedy wyjechałaś ze Szczytna, ale pięć lat to wystarczająco długo, abyś wróciwszy tu na wakacje czy nawet na jakieś święta, nie poznała pewnych ulic czy całych "dzielnic" miasta. Czy potrafisz sobie wyobrazić, siedząc w swoim nowym miejscu zamieszkania, jak teraz wygląda na przykład ulica Chrobrego? Nie pamiętasz też na pewno skrzyżowań, na których zamontowano światła, a czasem nawet wyprofilowano za ciasne ronda.

Cokolwiek by na ten temat mówić, charakteru nowoczesnego miasta nadały też nowe markety. Uporządkowano również otoczenie targowicy.

I po co wymieniłem te ostatnie lub trochę wcześniejsze inwestycje?

Ano dlatego, że z mapy miasta zginął lub raczej jest w trakcie rozbiórki jeden obiekt, z którym wiele z Was, Drogie Przyjaciółki, łączy wiele wzruszeń. Nie ukrywam, że mnie też. Otóż właśnie na naszych oczach ulega rozbiórce dawna sala kinowa w centrum miasta. Niby słusznie, a jednak żal. Tyle wspomnień, uścisków dłoni, tyle pocałunków...

Pozdrowienia

Marek Teschke

2006.07.05