Droga

Przyjaciółko "Kurka",

ostatnio bardzo głośno we wszelkiego rodzaju mediach o pani Manueli Gretkowskiej. Owa pani o bardzo ładnej twarzy trudzi się pisaniem książek, a poza tym pisze felietony w miesięczniku "Sukces". Jest więc z natury rzeczy osobą mi bliską. Prócz tego nie lubi obecnych ludzi władzy z najwyższej półki - czyli prezydenta RP prof. Lecha Kaczyńskiego oraz prezesa partii o nazwie Prawo i Sprawiedliwość. Nie lubiąc ich, chciała im, jak to kobieta, dołożyć. Usłyszała od kogoś (lub, co gorsza, wymyśliła), że braci Kaczyńskich obumarł młodo ojciec i finansami w rodzinie rządziła matka. W związku z tym nic dziwnego, że ministrami skarbu w polskim rządzie są kobiety. Kalambur taki sobie, a na dodatek okazał się nieprawdą, bo mama braci Kaczyńskich wcale wcześnie wdową nie została, a poza tym chodziło o panie, które były lub są ministrami finansów, a nie skarbu. Otóż zdarzyła się pani Manueli pomyłka ze względu na niestaranność jej pracy i niestaranność redaktora, do którego obowiązku należy sprawdzenie tekstu. Sprawa ma jeszcze ciąg dalszy, mianowicie kancelaria prezydenta napisała ostry list protestacyjny, na który pisarka odpowiedziała też dość ostro w następnym felietonie. I znów sprawę zaniedbano i ten felieton puszczono do druku. Kiedy to ktoś odpowiedzialny w "Sukcesie" zobaczył, podobno nakazał redaktorom przysiąść fałdów i stronę z felietonem pani Gretkowskiej wyciąć za pomocą nożyków do tapet. Kawał roboty, jeżeli się weźmie pod uwagę, że miesięcznik "Sukces" ukazuje się w nakładzie 90 tysięcy egzemplarzy.

Osobiście współczuję tym redaktorom, bo to istna szopka - wycinać tyle stron i to nożykiem do tapet. No, no...

Powinienem też współczuć pani Manueli Gretkowskiej, ale jej nie współczuję. Właśnie za niestaranność i nieumiejętność znalezienia się w trudnej sytuacji. Ja przed oddaniem felietonu do druku w "Kurku" sprawdzam go kilka razy, a poza tym w redakcji czytają go starannie i wszelkie wątpliwości uzgadniają czasami parokrotnie. Trudno mi więc trzymać stronę kogoś tak nierzetelnego. A gdyby - nie daj Bóg - i mnie się taki lapsus zdarzył, przeprosiłbym i tyle. "Wycinki" z gotowej gazety też nie popieram, bo to mi zakrawa na cenzurę. Ale pewnie jestem już na tyle stary, że dziwi mnie brak dziennikarskiej staranności i domagam się wolności słowa, o którą podobno przez lata walczyliśmy. Gretkowska nabroiła, to niech za to odpowiada przed sądem.

A z tymi sądami też różnie bywa. Oto mały wybór z protokołów sądowych, które przeczytałem w jednej z gazet.

"Poszkodowany był bardzo zdenerwowany i krzyczał, więc żeby go uspokoić, uderzyłem go laską w głowę..."

"Podejrzany cieszy się w swoim miejscu zamieszkania opinią dobrą, wszelkie zarobki przepija z kolegami..."

"Podejrzany Z. cieszy się złą opinią w swym miejscu zamieszkania, a nie znęca się nad rodziną dlatego, że jest kawalerem..."

Pozdrowienia

Marek Teschke

2006.04.05