Droga

Przyjaciółko "Kurka",

to już szósty miesiąc piszę te listy i czuję się w swojej pracy nieco osamotniony. Owszem, były telefony do Redakcji od "Nieznajomych", najczęściej z pytaniem, czy to je właśnie mam na myśli pisząc swoje listy; nigdy jeszcze tych telefonów nie odebrałem osobiście. Jedynie redaktor Olszewski zawiadamiał mnie, że takie były. Nie wiem, co Naczelny odpowiadał - jedno wiem na pewno - nigdy nie mógł potwierdzić rozmówczyni, że to o nią właśnie chodzi. A to z tej prostej przyczyny, że ja sam piszę, że tak powiem, na chybił-trafił, czyli do wszystkich nieznajomych mi pań i dziewcząt rozsianych po świecie, ale także w kraju, do których numery "Kurka" trafiają. A wiem na pewno, że niektórzy z moich znajomych zbierają poszczególne egzemplarze naszego tygodnika i przekazują je w ręce swoich krewnych, byłych mieszkańców Szczytna, do których w tej chwili "Kurek" nie dociera. Z internetu natomiast wiem, że mamy czytelników w różnych regionach świata, od Australii poprzez Brazylię, Argentynę i inne kraje Ameryki Południowej po Amerykę Północną - Stany Zjednoczone i Kanadę. Ciągle czekam na czytelniczkę z Azji Środkowej, Wschodniej lub Japonii, ale na razie odwiedzin stron "Kurka" z tych regionów statystyki serwera nie notują. A więc mniej więcej wiem, gdzie mieszkają moje kochane "Nieznajome". Najwięcej ich w Stanach Zjednoczonych, Anglii i Niemczech.

Ciekawe strony świata, ciekawe kraje i z pewnością ciekawi ludzie. I tu mam prośbę do wszystkich Drogich Przyjaciółek "Kurka". Zdobądźcie się na odwagę, usiądźcie na pół godziny przy stole albo przy komputerze i napiszcie do "Kurka" list lub e-mail. O czym? A o tym, co Wam się w Waszym nowym miejscu zamieszkania podoba, a co nie. Opiszcie świat, który Was otacza, ludzi, którzy są Waszymi sąsiadami, ciekawostki kulturalne, np. sposoby obchodzenia świąt i świeckich, i religijnych, o przyrodzie, jednym słowem o wszystkim. Swoje listy możecie podpisać lub nie, posłużyć się pseudonimem lub przezwiskiem, byle list był prawdziwy.

Już z góry cieszę się na relacje z australijskich plaż, spotkań - szczęśliwie zakończonych - z rekinami czy jadowitymi małżami. Jak tak naprawdę wygląda i skacze kangur, gdzie można spotkać misia koala i czy naprawdę krokodyle często spacerują po ulicach, jak to oglądamy w telewizji. Spodziewam się też, że znajdzie się w Brazylii bodaj jedna Przyjaciółka "Kurka" mieszkająca w tym pięknym kraju i opisze nam jak właściwie jest w Rio de Janeiro w czasie słynnego karnawału. Z pewnością Czytelników zainteresuje, co to są szkoły tańca i co przeżywała uczestnicząc w tym wspaniałym święcie samby. Już nie mówię o fantastycznej przyrodzie Puszczy Amazońskiej. Być może nasze Przyjaciółki odwiedziły tę egzotyczną krainę.

Mamy też swoje Czytelniczki w Ameryce Środkowej. A przecież to bardzo interesujące kraje i tyle można o nich napisać.

Wreszcie Ameryka Północna. Czy Stany Zjednoczone to właśnie taki kraj, jaki sobie wyobrażałyście tu, w Polsce. Byłoby też ciekawe wiedzieć, co czuły nasze Przyjaciółki tuż po przylocie do Stanów, co ich zaskoczyło, a co okazało się zupełnie inne niż myślały tu, na miejscu.

Czekamy na Wasze listy, Drogie Przyjaciółki.

Pozdrowienia

Marek Teschke

2006.03.22