"Policjanci poniosą kaganek oświaty"

"Kurek Mazurski"

Szczytno

Przy lekturze ostatniego "Kurka" moją uwagę zwrócił artykuł pod tytułem "Policjanci poniosą kaganek oświaty". Chciałbym wtrącić kilka uwag pod adresem zastępcy Komendanta Powiatowego Policji w Szczytnie Włodzimierza Ostrowskiego. Pan Komendant w swoim wystąpieniu prosi o współpracę sołtysów i mieszkańców poszczególnych gmin. Jego celem jest zmniejszenie przestępczości na terenie powiatu. Jako przykład daje nam gminę Świętajno. Po to, żeby współpraca mogła istnieć, chęć do niej muszą wykazać obie strony. Chwalebnym jest, że taka chęć w gminie Świętajno jest.

Nie wiem jak jest w pozostałych, ale wiem jak jest w Pasymiu. Stwierdzam stanowczo, że u nas takiej współpracy nie ma, ale nie z powodu "złych" mieszkańców, tylko z powodu samych policjantów tu pracujących, a konkretnie kierownika posterunku w Pasymiu. Z prasy dowiadujemy się, że Pan kierownik posterunku ma nas teraz uczyć, że nie można kraść drewna, bić żony itp.

Panie komendancie, za nauki tego Pana ja serdecznie dziękuję. Zdążyłem się przekonać na własnej skórze i na skórze firmy, w której pracuję, co one są warte.

A teraz do rzeczy, do przykładów (...)

Latem 2003 r. kilkakrotnie nasza firma składała wnioski o ściganie sprawców kradzieży drewna z brzegów jeziora Leleszki - wskazuje sprawcę, pokazuje gdzie składuje drewno, czym drewno jest wywożone. Nasi strażnicy jeździli do posterunku w Pasymiu prosząc o pojechanie z nimi nad jezioro, ale ciągle otrzymywali odpowiedź "nie mamy czasu". Ostatecznie 1 marca br. otrzymujemy odpowiedź z posterunku w Pasymiu cytat: "Uprzejmie informuję, że przeprowadzone czynności do chwili obecnej nie pozwoliły na ustalenie sprawców". Jest koniec zimy, nie trudno się domyślić, że sprawca, którego wskazaliśmy zdążył już spalić dowody rzeczowe.

Przykład następny. Kilka dni temu po przyjściu do pracy i po nocnych opadach śniegu stwierdziliśmy, że na terenie naszego zakładu mieliśmy nieproszonych gości. Idąc po śladach dochodzimy do miejsca, gdzie znajdujemy ukradzioną nam rzecz (duży, aluminiowy basen). Dzwonię na posterunek w Pasymiu i proszę Pana kierownika o zabezpieczenie śladów. Pan kierownik stwierdza do słuchawki, że "wie co ma robić". Moi pracownicy zabierają basen do zakładu, trzech z nich, idąc dalej po śladach, dociera do zabudowań, gdzie prawdopodobnie mieszkają sprawcy. Zdarzenie to miało miejsce w godzinach 6.30-8.00. O godzinie 15.30 przyjeżdża ekipa policjantów ze Szczytna, ogląda resztki śladów na śniegu, który przez cały dzień roztopił się, i pyta mnie, dlaczego nie powiadomiłem policji rano.

Oświadczam Panu, Panie komendancie, że tego dnia o godzinie 8.00 powiadomiłem o fakcie kradzieży basenu Pana kierownika posterunku w Pasymiu i nie umiem wytłumaczyć, dlaczego ekipa śledcza o powyższym fakcie dowiedziała się tak późno. Z westchnieniem jeden z funkcjonariuszy stwierdził, że gdyby to było rano, to "nasz pies doprowadziłby do miejsca, gdzie mieszkają sprawcy, a teraz to już jest po sprawie".

Nasuwa się pytanie, kto zawinił w tej sprawie - my mieszkańcy Pasymia, czy policjanci tutejszego posterunku?

Nasza firma, z racji swojej specyfiki, ciągle ma problemy z kradzieżą sprzętu, ryb itp. Ciągle zgłaszamy te sprawy do miejscowego posterunku, bardzo często wskazujemy sprawcę, ale większość spraw jest umarzana z powodu "niewykrycia sprawców". Nie wiem, gdzie jest przyczyna takiego stanu rzeczy - opieszałość, niechęć do współpracy? (...)

Wcale nie dziwię się mieszkańcom Pasymia, którzy uważają, że jak mają mieć taką Policję to wolą, żeby na interwencje przyjeżdżały osoby z innych posterunków i spoza miejscowych układów.

Sławomir Chełstowski

Pasym

Co mniue boli...

TO CI PROMOCJA

Przechodząc ulicą 1 Maja w środę 10 marca wstąpiłam do sklepu spożywczego, aby kupić parę drobiazgów.

Podchodząc do lady z mięsem zobaczyłam duże, ładnie wyglądające udka z kurczaka w cenie promocyjnej 2,99 zł, więc poprosiłam ekspedientkę o zważenie 4 sztuk, co uczyniła, zawiązując szczelnie reklamówkę.

Przyszłam do domu, otworzyłam i o mały włos nie zemdlałam od unoszącego się zapachu zgnilizny.

Szybko poszłam do sklepu i oddałam towar z zapytaniem "dlaczego ten smród promujecie". Pracownica odpowiedziała, że dlatego są tańsze. Czy tak należy postępować? Gdzie są kontrole np. Sanepidu?

Irena Siudak

ul. Nauczycielska

PS. Pieniądze mi zwrócono.

2004.03.17