Jako Przewodniczący Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia przy ZOZ w Szczytnie oraz długoletni pracownik szpitala chciałbym na Pani ręce złożyć opinię mojego związku w sprawie artykuły pt. „ Pan na Szpitalu”, który ukazał się w Kurku Mazurskim nr 7 z dnia 15 lutego 2012 r. i proszę o zamieszczenie jej na łamach gazety.

Z treści artykułu Pt. „ Pan na szpitalu” wynika, że konflikt z dyrektorem dotyczy wszystkich związków i całej załogi, tak nie jest w rzeczywistości, przeważająca część załogi rozumie i popiera działania dyrektora.Szpital z roku na rok pięknieje poprawiają się warunki pobytu i leczenia pacjentów jest to zasługa obecnego dyrektora.

Długoletni pracownicy szpitala pamiętają czasy kiedy dyrektorzy zmieniali się co pół roku, a szpital stał na skraju przepaści i miał zniknąć z mapy szpitali naszego województwa. Tylko determinacja dyrektora Marka Michniewicza, pomoc Starostwa i zrozumienie ze strony większości załogi pozwoliły nie tylko szpital utrzymać, ale również zmienić jego wizerunek. Wiemy wszyscy w jakich realiach znajduje się opieka zdrowotna, upadają większe szpitale od naszego, wielu ludzi to dostrzega i apeluje o opamiętanie się do osób, które podburzają i są źródłem niekończących się niepokojów wśród pracowników szpitala.

Należy podkreślić, że tylko w ubiegłym roku przeznaczono 485 tys. zł. na podwyżki, przy obowiązku wynikającym z protokołu Państwowej Inspekcji Pracy 224 tys. złotych.

Nie była to jednorazowa wypłata, ale podwyżka włączona na stałe do płacy zasadniczej. Było to dużo więcej niż szpital było stać. Jeśli chodzi o zaległości w wypłatach z ZFŚS trafiło do pracowników w różnej postaci 520 tys. złotych na paczki świąteczne, dopłaty do wypoczynku letniego oraz zapomogi.

Nie można mówić jak było napisane w w/w artykule, że dyrektor pożyczał bez konsultacji z załogą środki z rachunku socjalnego skoro w ciągu roku dokonał wypłat na kwotę 520 tys. złotych gdzie roczny odpis wyniósł zaledwie 340 tys. zł.

Niegospodarnością by było, gdyby pieniądze na rachunku socjalnym leżały np. od maja do grudnia i czekały aż zostaną wypłacone jako pomoc świąteczna a w międzyczasie brakowałoby na leki czy i inne potrzeby szpitala i pacjentów.

W jednej chwili pieniądze były przelewane z rachunku socjalnego, kiedy leżały tam niewykorzystane, a za chwilę były oddawane z nawiązką o czym świadczy zestawienie wypłat.

Również wydatki na cele BHP były realizowane w ramach możliwości, w roku 2010 była zakupiona odzież dla personelu „białego” oraz odzież i obuwie dla pracowników działu technicznego, w 2011 roku zakupiono obuwie robocze.

Według informacji dyrektora w 2012 roku szpital planuje zakupić kolejną zmianę odzieży dla „białego” personelu, oraz dla pracowników ratownictwa medycznego. Nie jest absolutnie prawdą, że dyrektor nie chce i nie robi nic dla pracowników szpitala, ale trzeba pamiętać, że zawsze musi dbać przy braku środków o zabezpieczenie przede wszystkich zdrowia i życia pacjentów. Pracownicy szpitala rozumieją realia i martwią się o swoje miejsca pracy, dla wielu szpital jest jedynym źródłem utrzymania rodzin.

Z treści artykułu można odnieść wrażenie, że w szpitalu trwa jeden wielki konflikt, tymczasem jest to prywatna wojenka dwóch pań i jednego pana, która nie może oddziaływać na wizerunek całej załogi.

Bycie przewodniczącym związku zobowiązuje przede wszystkich do uczciwości wobec swoich członków, obiektywizmu w ocenie dyrektora, ponieważ dyrektor szpitala tak naprawdę odpowiada za nasze miejsca pracy. Tutaj nieodpowiednia osoba, niewłaściwe decyzje mogą bardzo szybko wywrócić wszystko do „góry nogami”. Nie do pomyślenia jest prowadzenie z pozycji przewodniczącego związku prywatnych rozgrywek i porachunków i nie liczenia się z faktem, że takie działania mogą doprowadzić do upadku zakładu.

Przewodniczący Zarządu Związku Zawodowego Pracowników

Służby Zdrowia

Edward Piwowarski

OD AUTORKI

Po pierwsze, trochę mnie dziwi Pana twierdzenie, że większość załogi popiera p.o. dyrektora Michniewicza. Sama dobrze pamiętam, że w ubiegłorocznym proteście przeciw jego polityce brały udział więcej niż trzy osoby, o których Pan pisze w liście. Po drugie – z faktami się nie dyskutuje. To, że dyrektor „pożyczył” bez konsultacji z załogą środki z ZFŚS, potwierdził nawet sąd, uznając, że taka praktyka jest niedopuszczalna. Po trzecie, w swoim artykule nie napisałam, że pan Michniewicz jest skonfliktowany ze wszystkimi pracownikami, lecz cyt. „znaczną częścią personelu”.

Ewa Kułakowska