Przed kilkoma dniami znalazłem w skrzynce pocztowej zaproszenie skierowane do osób w wieku 60+ na wszechstronne badania stanu zdrowia. Należało się przedtem telefonicznie zarejestrować, co uczyniłem. Preferowano małżeństwa oraz zabranie ze sobą pół litra wody z kranu.

21 października stawiłem się pod wielkim autobusem na parkingu jednego z dużych szczycieńskich marketów. Oczekujących dwanaście osób wpuszczono jednocześnie i od każdej osoby pobrano 5 zł. Następnie odbył się półtoragodzinny monolog, że wszystkie mineralne, tanie filtry to oszustwo i że w Szczytnie, i całym kraju pijemy ścieki, a nie czystą zdrową wodę. Prelegent posługiwał się też filmikami na monitorze dowodząc, że nasze rury wodociągowe mają ponad 100 lat i w nich rozkładają się m.in. szczury i złowrogie bakterie. Na ekranie pojawił się nawet pewien dr hab. mający to potwierdzić. Padło szokujące stwierdzenie prowadzącego, że „życzy szybkiej śmierci” (sic!) tym, którzy piją zatrutą wodę z kranów, nie dbając o zdrowie”.

Po godzinie zniecierpliwieni seniorzy zaczęli wychodzić z autobusu, prosząc o podanie dobrego antidotum na ową złą wodę w swoich kranach. Wtedy mówca wyjął z szafki urządzenie wielkości starego telewizora przekonując, że to jest to.

Kolejni wychodzący coraz mocniej domagali się podania ceny tego urządzenia i wykresu ich stanu zdrowia. Proszono ich na zewnątrz. Zostało jedno małżeństwo i ja. Wyszedłem. Jeden z trzech panów poprosił, bym usiadł przy jego stoliku.

Przedstawił mi ofertę na natychmiastowy zakup urządzenia, informując, że jego koszt to 7900 zł, ale jak teraz podpiszę umowę, to obniżą cenę o 3000 zł i zapłacę „jedynie” 4900, może być w miesięcznych ratach po 130 zł.

Proszę Was, Seniorzy, strzeżcie się takich ludzi i miejsc.

Roman Maciejewski - Varga, literat