W Szczytnie stało się już tradycją urządzanie lodowiska na parkingu samochodowym przy hali sportowej im. Wagnera. Co roku jednak są kłopoty z jego wylewaniem, bo zależne jest to od aury. Rozwiązaniem byłby „Biały Orlik”, ale pomysł na jego realizację nie może się przebić.
NATURALNE NIE ZAWSZE LEPSZE
Urządzanie naturalnego lodowiska w naszym regionie przysparza wielu kłopotów i trudno przygotować je akurat na czas ferii zimowych.
- Wszystko zależy od pogody - tłumaczy Krzysztof Mańkowski, dyrektor MOS w Szczytnie. Jak przyjdzie mróz, a brakuje śniegu, to nie ma z czego sypać band, a jak śnieg spadnie, to z kolei temperatury są plusowe. Tuż przed feriami zapanowały w końcu sprzyjające warunki, więc pracownicy MOS-u wspólnie ze szczycieńskimi strażakami zabrali się do budowy lodowiska.
W czwartek 21 stycznia spotkaliśmy za halą im. Wagnera panią Dominikę z córką Katarzyną i synem Filipem, objuczonych zimowym sprzętem sportowym. Rodzinka wybrała się na łyżwy, ale nic z tego nie wyszło.
- Lodowisko nie nadaje się do jazdy, całe jest rozmiękłe – skarży się gromadka.
Okazuje się, że nie zostało ono jeszcze udostępnione publicznie. Akurat tafla kolejny raz była wylewana, więc woda nie zdążyła zamarznąć. Do soboty miało być jednak wszystko gotowe.
Tego dnia lodowisko świeciło, niestety, pustkami. Naszym zdaniem zabrakło odpowiedniej informacji.