Tragedia na jeziorze Wałpusz. Pędzące z dużą prędkością po zamarzniętej tafli BMW uderzyło w drzewo rosnące na linii brzegowej. W wyniku tego zginął 37-letni pasażer auta, a 12-letni syn kierowcy doznał poważnych obrażeń.
KOSZMAR NA LODZIE
W niedzielę 29 stycznia po południu na zamarzniętym jeziorze Wałpusz niedaleko Starych Kiejkut kierujący BMW 42-letni mieszkaniec Ochódna, wskutek nadmiernej prędkości, stracił panowanie nad pojazdem. Rozpędzone auto prawym bokiem uderzyło w drzewo rosnące na linii brzegowej. W samochodzie znajdowały się cztery osoby. Jeden z siedzących z tyłu pasażerów, 37-letni mieszkaniec Korpel, nie przeżył wypadku. - Strażacy przez blisko pół godziny prowadzili resuscytację mężczyzny, a następnie przekazali go zespołowi ratownictwa medycznego. Jeden z ratowników rozpoznał zgon, wobec czego odstąpiono od dalszych czynności – relacjonuje bryg. Grzegorz Rybaczyk z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Szczytnie.
W wypadku ciężko ranny został także 12-letni syn kierowcy. Dostęp do zakleszczonego w rozbitym aucie chłopca wykonali strażacy przy użyciu narzędzi hydraulicznych. Następnie został przetransportowany przez śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala dziecięcego w Olsztynie. Dziecko ma poważny uraz kręgosłupa, stłuczone płuca i uszkodzone kości twarzy. 12-latek wymaga operacji chirurgicznej, ortopedycznej oraz szczękowo – twarzowej. Ranna została również siedząca obok kierowcy 19-latka. Kobietę wypisano już jednak ze szpitala w stanie ogólnym dobrym. Kierujący BMW 42-latek wyszedł z wypadku bez szwanku.
FORMA ROZRYWKI
Postępowanie w sprawie tragedii prowadzi Prokuratura Rejonowa w Szczytnie.