BŁĘKITNI Pasym - ŁYNA Sępopol 5:0 (1:0)

LIGA OKRĘGOWA

1. kolejka

Efektownie rozpoczęli nowy sezon piłkarski BŁĘKITNI Pasym aplikując swym rywalom aż pięć goli. Cztery asysty zaliczył Sebastian Łukaszewski. Ambitny pasymianin wziął sobie do serca uwagi brata, który w pierwszej połowie porównywał jego zagrania do poziomu ligi sołeckiej.

1:0 - Arkadiusz Foruś (22), 2:0 - Marcin Gołębiewski (46), 3:0 - Marcin Łukaszewski (58), 4:0 - Gołębiewski (61), 5:0 - Foruś (70)

BŁĘKITNI: Brach, Bakuła (74 Rejtner), Bany (46 Jawoszek), Chlebowski (72 Matwiej), Pławski, Ziółek, Młotkowski (81 Jastrzębski), S. Łukaszewski, Foruś, M. Łukaszewski, Gołębiewski

Zanim doszło do rozpoczęcia spotkania, wicestarosta szczycieński Wiesław Szubka wręczył zasłużonym dla piłkarstwa w Pasymiu postaciom odznaki PZPN, srebrną - prezesowi Jerzemu Laskowskiemu, brązowe - piłkarzowi Kazimierzowi Rejtnerowi oraz byłemu piłkarzowi i trenerowi Cezaremu Łachmańskiemu. Kwiaty natomiast otrzymali żegnający się z występami w BŁĘKITNYCH bracia Andrzej i Marek Mazurkowie. To nie koniec miłych gestów. Piłkarze gospodarzy wybiegli na murawę w nowych koszulkach ufundowanych im w podzięce za dobre wyniki w ubiegłym sezonie przez starostwo szczycieńskie.

Ledwo mecz się rozpoczął, a już mogło być 1:0 dla gości. Po ich strzale z 25 metrów z rzutu wolnego bramkarz Brach nie opanował łatwej pozornie piłki. Pierwszy dopadł do niej napastnik ŁYNY, ale na szczęście dla miejscowych fatalnie przestrzelił.

Zdecydowanie więcej opanowania wykazał w 22 min napastnik gospodarzy Arkadiusz Foruś. Wykorzystując dośrodkowanie Marcina Gołębiewskiego, kończące jego solowy rajd lewą stroną otworzył wynik spotkania.

Do końca pierwszej połowy gra była wyrównana, żadnej ze stron nie udawało się wypracować dogodnych sytuacji, a akcje kończyły się na przedpolu rywala. W obu ekipach zauważyć i usłyszeć można było sporą nerwowość. U miejscowych np. Marcin Łukaszewski głośno wytykał swemu bratu Sebastianowi, że niedokładnie podaje mu piłki, i że z taką grą nadaje się co najwyżej do ligi sołeckiej.

Sebastian wział sobie te uwagi do serca, bo w drugiej połowie dał prawdziwy popis swoich umiejętności. Z jego podań padły wszystkie następne cztery bramki dla BŁĘKITNYCH. Szczególnie efektowny był gol po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, zdobyty głową przez... Marcina Łukaszewskiego.

Goscie w drugiej połowie praktycznie nie istnieli. Jedyny groźny strzał na bramkę miejscowych oddali w 48 min z rzutu wolnego. Brach tym razem spisał się bez zarzutu wybijając piłkę nad poprzeczkę.

Dariusz Lipka, kierownik BŁĘKITNYCH przyznał, że przed spotkaniem obawiał się o jego końcowy wynik. Miał bowiem świeżo w pamięci porażkę z ŁYNĄ 4:6 w poprzednim sezonie.

- Wyciągnęliśmy z niej wnioski - mówi kierownik. - Dokładne krycie najgroźniejszego zawodnika ŁYNY Zielińskiego, który we wspomnianym meczu zdobył 3 bramki spowodowało, że tym razem sobie nie pograł. Duża w tym zasługa naszych obrońców w tym co szczególnie cieszy, młodego 17-latka Michała Chlebowskiego. Bardzo zadowolony jestem także z gry Arkadiusza Forysia i Sebastiana Łukaszewskiego.

PŁOMIEŃ Ełk - MKS Szczytno 0:0

MKS: Cichy, Mastyna, Głodzik, Skonieczny, Klimek, M. Magnuszewski, Zaręba (70 Dębski), Bartnikowski, Kacprzak, Debek, Droliński

- Mecz był wyrównany, chociaż to my mieliśmy więcej okazji do zdobycia bramki - mówi trener Mirosław Kacak pomagający w prowadzeniu drużyny I trenerowi Tadeuszowi Justce. - Mieliśmy trochę pecha a i sędziowie w co najmniej dwóch przypadkach nie zachowali się obiektywnie. W 7 minucie strzał Dębka z 10 metrów trafił w zewnętrzna część słupka. Z kolei w 18 minucie w pozycji sam na sam z bramkarzem gospodarzy znalazł się Droliński. Sędzia niesłusznie odgwizdał spalonego, podczas gdy w momencie podania nasz napastnik dopiero wybiegał zza obrońców PŁOMIENIA. Zostaliśmy także skrzywdzeni w 25 min, kiedy to Bartnikowski po otrzymaniu podania ze środka pola wyszedł przed obrońcę. W tym momencie sędzia przerwał grę doszukując się faulu z naszej strony.

Praktycznie w ciągu całego spotkania PŁOMIEŃ nie wypracował ani jednej stuprocentowej okazji. Jego zawodnicy próbowali nas zaskoczyć strzałami z 25-35 metrów. Po jednym z takich uderzeń piłka odbiła się od naszej poprzeczki. Znakomita okazję do zdobycia gola mieliśmy tuż po przerwie. Niestety, strzał Magnuszewskiego z bliskiej odległości trafił w sam srodek bramki tam, gdzie stał akurat bramkarz gospodarzy.

- Po tym spotkaniu my trenerzy i zawodnicy mamy lekki niedosyt - podsumowuje trener Kacak.

W najbliższej kolejce derby. W Szczytnie MKS podejmować będzie BŁĘKITNYCH. Kto wygra? Będący na fali pasymianie, czy mający nad nimi przewagę psychiczną gospodarze? Przypomnijmy, że w rundzie wiosennej ubiegłego sezonu szczytnianie rozgromili na wyjeździe swych rywali 6:1.

- To będzie trudny mecz, w którym wszystko się może zdarzyć - zgodnie odpowiadają kierownik BŁĘKITNYCH Dariusz Lipka i II trener MKS-u Mirosław Kacak.

WARMIA Olsztyn - GRANICA Bezledy 3:0 (1:0)

ZNICZ Biała Piska - CRESOVIA Górowo Iławeckie 1:0 (0:0)

CZARNI Olecko - JURAND Barciany 1:1 (0:0)

MAZUR Pisz - PISA Barczewo 0:3 (0:0)

MAMRY Giżycko - OLIMPIA Miłki 2:0 (1:0)

POLONIA Lidzbark Warmiński - DKS Dobre Miasto 0:1 (0:0)

Tabela

1.BŁĘKITNI 3 5:0 2.PISA 3 3:0 WARMIA 3 3:0 4.MAMRY 3 2:0 5.DKS 3 1:0 ZNICZ 3 1:0 7.CZARNI 1 1:1 JURAND 1 1:1 9.MKS 1 0:0 PŁOMIEŃ 1 0:0 11.CRESOVIA 0 0:1 POLONIA 0 0:1 13.OLIMPIA 0 0:2 14.GRANICA 0 0:3 MAZUR 0 0:3

 

16.ŁYNA		0  0:5

 

PUCHAR BEZ NASZYCH

Na trzeciej rundzie szczebla wojewódzkiego zakończyły swoje występy w Pucharze Polski obie drużyny z powiatu szczycieńskiego grające w klasie okręgowej. MKS Szczytno przegrał u siebie ze spadkowiczem z IV ligi WARMIĄ Olsztyn 0:2 a BŁĘKITNI Pasym ulegli na wyjeździe grającemu w klasie "B" KORMORANOWI Olsztyn 3:4.

(o, dob)

2004.08.18