Właśnie dowiedziałem się, z niejakim opóźnieniem, że w Galerii Sztuki BWA w Olsztynie, już od maja, można obejrzeć wystawę prac Magdaleny Abakanowicz. Ekspozycja będzie otwarta do 23 lipca, zatem mam nadzieję, że znajdę chwilę czasu na „edukacyjną” wycieczkę do Olsztyna. Edukacyjną, ponieważ uważam niemal za obowiązek obejrzeć z bliska prace artystki, którymi zachwycają się koneserzy z całego świata, a najsłynniejsze galerie ustawiają się w kolejce do wypożyczenia choćby kilku z nich, celem zorganizowania specjalnej, indywidualnej wystawy.
Międzynarodowe sukcesy polskich artystów filharmonii, sceny, estrady, a także filmu, czyli muzyków, pieśniarzy i piosenkarzy oraz aktorów są z reguły szeroko nagłaśniane przez krajowe media. Natomiast nazwiska twórców innych dziedzin sztuki, szczególnie artystów plastyków, na ogół nie bywają znane tak zwanej szerszej publiczności, a ich światowe sukcesy nie budzą większych emocji. Dlatego pozwolę sobie napisać kilka słów o wspomnianej artystce.
Magdalena Abakanowicz, która zmarła w wieku 86 lat zaledwie trzy miesiące temu, była, jak sądzę, numerem jeden spośród polskich artystów współczesnych, jeśli chodzi o międzynarodową pozycję w świecie sztuki. Uprawiała rzeźbę, ale swoje rzeźbiarskie formy wykonywała z miękkiej, fakturowanej tkaniny - barwionego, sizalowego włókna. Usztywniała owe tkaniny tworząc z nich duże, przestrzenne bryły. Czasem puste, niekiedy wypełnione (wypchane) od wewnątrz. Eksponowano je podwieszone do sufitu. Po raz pierwszy jej twórczość nagrodzono w roku 1965. Otrzymała wówczas złoty medal na biennale w Sao Paulo. To był początek jej światowej kariery.