MAŁY ZIELEŃ - MAŁY KŁOPOT
Pogoda w ostatnie dni wakacji dopisała. Było dużo słońca, ale deszczu jak na lekarstwo, więc służby odpowiedzialne za utrzymanie miejskiej zieleni, czyli rabat i kwietników miały nieco kłopotu z podlewaniem roślinek. Wzięto się jednak na sposób, bo od czego jest pomyślunek. I tak oto podlewanie, jak widać na zdjęciu, stało się pracą lekką i przyjemną. Kwiaty zatem nie uwiędły, a wręcz przeciwnie wybujały, więc niby nie da się powiedzieć, że miasto nie dba o swoją zieloną szatę. Choć... nie tak całkiem do końca.
DUŻA ZIELEŃ - WIĘKSZY KŁOPOT
Oprócz rabat czy kwietników mamy też w Szczytnie sporo drzew i to całkiem dużych, ale z ich pielęgnacją służby miejskie już nie radzą sobie dobrze. W poprzednim wydaniu gazet pisaliśmy o spadających konarach z uschłego drzewa rosnącego przy moście na ul. Sienkiewicza. Zaraz po tym nasi Czytelnicy uskarżali na podobne zagrożenie na ul. Bohaterów Westerplatte. Tam również opadają z drzewa uschnięte konary, a ponieważ wiszą one dość wysoko, ich upadek może komuś wyrządzić poważną krzywdę. Jak nam mówią mieszkańcy pobliskich bloków, zgłaszali ów problem do radnego z tego rejonu, ale choć minęło kilka dobrych dni, reakcji nie doczekali się żadnej.
ZIELONY BALDACHIM
Z kolei na ul. Żeromskiego przechodniom przeszkadzają nisko wiszące gałęzie przyulicznych drzew. Tworzą one nad ich głowami istny baldachim. Osoby przeciętnego wzrostu jako tako się pod nim mieszczą, ale gdy zamiast widocznej na zdjęciu dziewczyny, idzie tędy wysoki mężczyzna, ma już głowę w gałęziach. Nisko wiszące konary zawadzają o głowy przechodniów zresztą nie tylko w tym miejscu, ale i dalej, gdybyśmy szli w kierunku targowiska, a także po przeciwnej stronie ulicy.