Dla Pasymia wyścig po europejskie pieniądze będzie doświadczeniem zupełnie nowym. Do tej pory, dysponująca dużym potencjałem gmina nie potrafiła pozyskać ani jednego euro na rozwój. Główną, choć nie jedyną przyczyną takiego stanu rzeczy był utrzymujący się od kilku lat wysoki dług samorządu.

Miasto do retuszu

NIE MOŻNA CZEKAĆ

Zadłużenie gminy na koniec 2006 roku wyniosło aż 42,4%. Brak środków własnych i kłopoty z zaciąganiem większych kredytów, paraliżowały w zasadniczym stopniu możliwości inwestycyjne Pasymia. Jednak zdaniem burmistrza Bernarda Miusa, trudna sytuacja finansowa gminy nie powinna prowadzić do zaniechania starań o pozyskiwanie środków zewnętrznych.

- Zdajemy sobie sprawę, że według najbardziej optymistycznych prognoz, składanie wniosków do funduszy unijnych będzie możliwe dopiero w czwartym kwartale bieżącego roku. Do tego czasu nie wolno nam jednak czekać z założonymi rękami tylko tam, gdzie jest to możliwe, opracowywać dokumentacje techniczne na większe inwestycje - tłumaczy burmistrz.

Do zrobienia jest jednak niemało. Dopiero w tej chwili gmina przystąpiła do opracowania kompleksowego planu zagospodarowania miejscowego, który obejmie swoim zasięgiem całe miasto. Bez takiego dokumentu sięganie po pieniądze z Unii jest niemożliwe. Sporządzenie planu poprzedzą konsultacje społeczne. Na ich bazie samorząd podejmie decyzję, w jakim kierunku rozwijać się będzie w najbliższych latach miasto.

REWITALIZACYJNY PRIORYTET

W planach pasymskiego samorządu znajduje się kilka dużych zadań inwestycyjnych, których realizację uzależniono od efektywnego pozyskiwania środków w ramach programów operacyjnych. W pierwszej kolejności gmina przymierza się do budowy stacji uzdatniania wody. Koszt zadania szacuje się na 2,5 mln złotych. Poprawie zaopatrzenia w wodę ma służyć również wykonanie stacji podnoszącej ciśnienie w wodociągu Pasym-Elganowo-Grzegrzółki (koszt zadania to około 60 tys.). Istotnym przedsięwzięciem będzie również modernizacja 6 kilometrów ulic na osiedlach między starą częścią miasta, a dworcem PKP. Wśród spraw drogowych pozostaje jeszcze do zrealizowania modernizacja ulic Dworcowej, Kościuszki i Pocztowej. To zadanie gmina chce wykonać wspólnie z powiatem.

Oczkiem w głowie pasymskich samorządowców jest rewitalizacja zabytkowego centrum miasta. Jeśli gminie uda się pozyskać środki unijne, miejski rynek i otaczające go kamieniczki zyskają zupełnie nowy wizerunek. Plan odnowienia zabudowy rynku ma sporządzić wybrana niedawno, specjalistyczna firma z Poznania. Oprócz tej części Pasymia, rewitalizacja obejmie również nadjeziorny bulwar oraz budynek ratusza.

- Bardzo nam zależy, żeby te obiekty i tereny, stanowiące wizytówkę miasta, zaczęły wreszcie przyciągać turystów i cieszyć oko - tłumaczy Bernard Mius.

Podniesieniu estetyki ma służyć również projekt realizowany wspólnie ze Stowarzyszeniem Pro Publico Bono oraz Stowarzyszeniem Otwartych Drzwi, działającym przy pasymskim Ośrodku Pomocy Dziecku i Rodzinie, polegający na budowie stref otwartej rekreacji (podobnych do tych, jakie na swoim terenie zamierzają uruchomić Szczytno i Dźwierzuty). W przypadku Pasymia koszty inwestycji wyniosą około 1 mln złotych.

Za pieniądze unijne gmina chce również załatwić jeden z najbardziej palących problemów - brak mieszkań socjalnych.

NIESKUTECZNE NABORY

Problemem gminy w perspektywie nowego rozdania środków unijnych są sprawy kadrowe. Obecnie do ich pozyskiwania oddelegowany został jeden pracownik urzędu - Paweł Rychlik, wspomagany w razie potrzeby przez sekretarza Jarosława Milewskiego. Zdaniem Bernarda Miusa to zdecydowanie za mało, dlatego gmina szuka wzmocnień kadrowych. Na razie jednak, na ogłaszane nabory nie ma odzewu. Biorąc pod uwagę zarówno brak odpowiedniej liczby pracowników oraz doświadczeń w efektywnym pozyskiwaniu środków, burmistrz Mius poważnie bierze pod uwagę zlecanie projektów specjalistycznym firmom konsultingowym. Z dwiema - z Olsztyna i Warszawy, samorząd już prowadzi rozmowy na temat ewentualnej współpracy.

- Jeśli zapłacimy im 100 tys. i będzie to skutkowało zdobyciem miliona na inwestycje, to nie ma się nad czym zastanawiać - uważa Bernard Mius.

PRZYCIĄGNĄĆ TURYSTÓW

Burmistrz Pasymia zakłada, że w najbliższych latach, oprócz sfinalizowania budowy wodociągów i kanalizacji, gmina powinna koncentrować się na wykorzystaniu swojego naturalnego potencjału i przyciągnięciu jak największej liczby turystów. Od lat specyfiką okolicy są pozostające w prywatnych rękach, zdewastowane i pozbawione należytej opieki obiekty turystyczne. Sztandarowym przykładem takiego stanu rzeczy jest teren dawnego Uniwersytetu Ludowego w Rudziskach Pasymskich. W celu przywrócenia im funkcji prężnych ośrodków wypoczynkowych, gmina zamierza nawiązać ściślejszą współpracę z właścicielami, a nawet z powrotem przejąć niektóre obiekty na własność. Bernard Mius liczy, że w ramach partnerstwa, powstanie możliwość pisania ciekawych projektów związanych z turystyką.

- Żal serce ściska, kiedy dziś się patrzy na te miejsca. Tam powinny powstawać duże ośrodki wypoczynkowe i hotele - uważa burmistrz.

Przyciągnięciu turystów ma służyć również pozyskiwanie środków na tzw. projekty miękkie, związane głównie z organizacją imprez kulturalnych, takich jak pasymskie „Kalwanaria”, „Wianki” czy Dni Pasymia.

Bernard Mius podkreśla, że władzom gminy zależy, aby w określaniu priorytetów inwestycyjnych na najbliższe lata możliwie najszerszy udział brała lokalna społeczność. Samorząd podjął już pierwszą próbę włączenia jej w proces podejmowania decyzji. Niedawno wśród mieszkańców rozprowadzono 300 ankiet, w których mogli się wypowiedzieć co do własnych preferencji w tej mierze. Do rąk urzędników wróciło 40 formularzy.

- Na początek może nie jest to wiele, ale daje nam już pojęcie o tym, czego oczekuje od nas społeczeństwo - twierdzi burmistrz.

Wojciech Kułakowski