W tym tygodniu okres świąteczny skończył się definitywnie. W polskiej tradycji taką granicę stanowi Święto Matki Bożej Gromnicznej (Ofiarowania Pańskiego) obchodzone 2 lutego.
Po tym czasie powinny zniknąć świąteczne ozdoby, w świątyniach zaprzestaje się śpiewania kolęd. W miniony weekend na ulicach Szczytna wciąż mogliśmy się cieszyć bożonarodzeniowym wystrojem. Powód do dłuższego niż zazwyczaj zachowania miejskiej iluminacji był konkretny – nasze miasto uczestniczyło w finałowej rundzie ogólnopolskiego konkursu Świeć Się z Energą. Uczestniczyło z niezłym skutkiem, ponieważ zajęło drugie miejsce w kraju, ustępując jedynie Chełmowi. Tuż za Szczytnem znalazło się z kolei inne byłe miasto wojewódzkie - Łomża. Chełm już na starcie miał przewagę nad Szczytnem. Sporo większych miejscowości ograniczyło wydatki na bożonarodzeniowy wystrój, a 40 tys. zł wyłożone na wynajem dekoracji u nas może wydawać się zbyt dużą kwotą, o czym zresztą „Kurek” pisał. W internetowym wydaniu „Dziennika Wschodniego” czytamy, że Chełm, większy od Szczytna mniej więcej 3-krotnie, na zakup świecących ozdób wydał 217 tys. Nasze wydatki to w zasadzie przy tym pikuś. Chełm, podobnie jak Szczytno, do rywalizacji przystąpił po raz pierwszy. Włodarze tego miasta z województwa lubelskiego planują w kolejnych latach rozbudowę świątecznych dekoracji. Tym razem w wystroju, oprócz jaśniejącego niedźwiedzia – herbu Chełma, znalazły się elementy odwołujące się ściśle do religijnego charaktery świąt - m.in. stajenka betlejemska. Zwycięzca zgarnął za konkurs 50 tys. zł (w tym 10 tys. za wygraną w etapie wojewódzkim) – sprzęt AGD przeznaczony dla potrzebujących mieszkańców. Złośliwi powiedzą, że koszty się nie zwróciły. Nie brakuje ponadto kąśliwych uwag dotyczących wygranej Chełma („Biały miś idący do szopy... Ekumenia ewidentnie sięgnęła Eskimosów.”, „Bogato w Chełmie.”). Z drugiej strony można stwierdzić, że wiele przedsięwzięć, budzących może mniej kontrowersji swoimi kosztami, się nie zwróci – tylko życie bez nich będzie jakieś takie nijakie, szarobure.
PRZESZKODY NA ŚRODKU ULICY
Na co narzekają kierowcy, przemieszczając się niezbyt szerokim drogami i ulicami? Najczęściej na rosnące zbyt blisko krawędzi jezdni drzewa, ustawione znaki drogowe, o które można zahaczyć lusterkiem wyższego pojazdu, czy słupy energetyczne. Często takie obiekty są w jakiś sposób znakowane, co ma wzmóc czujność kierowców i zwiększyć bezpieczeństwo jazdy. Znak mówiący o zwężeniu jezdni znajduje się m.in. kawałek przed dębem rosnącym w Szczytnie na ul. Reja (fot. 2). Zdjęcie owego znaku nie pokazuje, podobnie jak w warunkach zimowych trudno zobaczyć krawężnik, który łukowato omija pień drzewa, zwężając jednocześnie na króciutkim odcinku ulicę. „Jędruś” (tak pieszczotliwie nazwano ów rosły dąb) dodał swoje, podnosząc korzeniami polbruk, ale chyba nikt o to pretensji do drzewa nie ma. W okresie zimowym mogą pojawić się nieoznakowane zwężenia sezonowe, jak ten okazały śnieżny kopiec przylegający do jednego z drzew na ul. Kajki (fot. 3).