MIEJSKA CZY MIASTA?
Kampania wyborcza już za nami. Znane są wyniki - kto i do jakich organów władzy samorządowej się dostał i zapewnił sobie na najbliższe cztery lata wysokie comiesięczne diety. O tym piszemy w innym miejscu, a tutaj przypomnijmy, już ostatni raz, jak o owe diety walczono. W witrynie jednego ze sklepów wisiały obok siebie plakaty kandydatów, z których jeden ubiegał się o mandat do Rady Miasta, a jego konkurentka do Rady Miejskiej.
Trzeba dodać, że nie chodzi tu i lokalnych polityków startujący do wyborów pierwszy raz, a radnych minionej kadencji, którzy powinni byli wiedzieć w jakim organie zasiadali. Poza tym, sprawując swoje obowiązki, chyba nieraz przekraczali wrota ratusza, przy których wiszą spore tablice z nazwami mieszczących się w nim instytucji i organów. Jak widać w ratuszu obraduje nie Rada Miasta, a Rada Miejska, bo i Urząd jest Miejski. A dla ciekawości, to Burmistrz jest Miasta, a nie Miejski.
SUPERSZEWC
Pewien kandydat do sejmiku wojewódzkiego ubiegał się o mandat, reklamując się jako... superszewc.
Powszechnie jednak wiadomo, że ów kandydat jest bardziej myśliwym, niż naprawiaczem obuwia, w związku z czym ktoś dokleił pod spodem jeszcze małą, żałobną wywieszkę.
WYMOWNA STRZAŁKA
Inny znowu kandydat ulokował swój billboard w niefortunnym sąsiedztwie z dość wymownym znakiem drogowym, co pozostawiamy bez komentarza.
TAJNY KANDYDAT?
Z kolei na placu Juranda billboard kandydata do sejmiku został opatrzony trzema krzyżykami, a poza tym brakuje na nim najważniejszych danych – personaliów kandydata. Cóż, plakat wstawiono w okno, którego wymiary okazały się zbyt małe, a z szyby nie usunięto znaków montażowych. Należałoby raczej darować sobie umieszczania billboardu w takim miejscu, choć to niby centrum miasta.