Kolejną majówkę militarną w Pasymiu mamy już za sobą. Podobnie jak rok temu, miłośnicy broni i historii nie mogli narzekać na nudę. Na zlocie można było zobaczyć zarówno musztrę wojsk rosyjskich z czasów napoleońskich, jak i pokazy sprzętu państw układu warszawskiego.

Militarna majówka

TU JEST DOBRZE

Już po raz drugi stowarzyszenie „Huzar” zorganizowało imprezę tego typu w Pasymiu. Chociaż oficjalnie miała rozpocząć się ona w sobotę, to część uczestników zawitała na teren zlotu już w piątek. Trwały tam bowiem ostatnie, gorączkowe przygotowania do rozpoczęcia imprezy. Już jakiś czas temu wykonano prace ziemne przy utworzeniu specjalnego toru przeszkód. Poruszały się później po nim maszyny wojskowe, przewożąc roześmianych a czasem przestraszonych gości rajdu. Jak mówi prezes stowarzyszenia „Huzar” Stanisław Buńko: - Pola w okolicach są idealne dla takich imprez. Spora ich powierzchnia z jednej strony pozwala na prowadzenie wielu ciekawych konkurencji, z drugiej dużym plusem jest to, że znajduje się blisko głównej drogi.

LEPIEJ NIŻ ROK TEMU

Na imprezie stawiło się o wiele więcej uczestników niż rok temu. Co za tym idzie można było zobaczyć sporą liczbę ciekawych maszyn. Przyjechali fani militariów m.in. z Bydgoszczy, Torunia, a nawet ze Szczecinka czy Kielc. Także frekwencja wśród odwiedzających była dużo wyższa. Już na samym początku niemałe wrażenie robiła spora kolekcja jeepów ustawionych przy bramie wejściowej. Zaraz za nimi można było zobaczyć prawdziwą rzadkość – chevroleta canada. Odnaleziony swojego czasu w belgijskiej stodole samochód prawdopodobnie służył w oddziałach generała Maczka. Poza tym do oglądania udostępnione zostały liczne motocykle wojskowe pochodzące z różnych krajów. Ciekawostką był pojazd amfibijny wyprodukowany na podstawie fiata 126 p. To niewielka sanitarka, służąca do ewakuacji rannych z pola bitwy. Cechą, która ją odróżnia od innych pojazdów pływających jest to, że nie porusza się ona w wodzie dzięki obrotom śrub a w ruch wprawiają ją specjalnie wyprofilowane opony kół jezdnych. Poza tym na terenie obozowiska można było spotkać wiele osób ubranych w historyczne mundury. Ich właściciele nie tylko cierpliwie pozowali do zdjęć, ale również bardzo chętnie opowiadali historie noszonych przez siebie eksponatów.

NAJWIĘKSZA ATRAKCJA

Największym zainteresowaniem zwiedzających cieszyły się okolice toru przeszkód. Jest to zresztą regułą na tego typu imprezach. Szczęk gąsienic, ryk potężnych silników i drgania ziemi pod nogami - to wszystko przyciąga rzesze ciekawskich. Pojazdy ważące po 20-30 ton bardzo sprawnie pokonywały wysokie podjazdy i strome zbocze. Pokazy możliwości maszyn wojskowych wywoływały w widzach niesamowite wrażenie. Ciężko sobie bowiem wyobrazić, że ważący tyle ton pojazd potrafi nagle zmieniać kierunek jazdy, czy stawać w miejscu. Duże wrażenie robiła potężna ciężarówka produkcji radzieckiej Kraz 255. Jej ogromne koła potęgowały i tak niebagatelne jak na pojazd drogowy rozmiary. Maszyna przystosowana była do ciągnięcia ciężkich przyczep ze sprzętem lub ludźmi. Sporym zainteresowaniem cieszył się gąsienicowy ciągnik artyleryjski ATS. Jego zadaniem na polu bitwy jest holowanie dział na stanowiska ogniowe.

Przystosowany do jazdy w ciężkich warunkach, mimo swojej słusznej masy zadziwiał widzów ogromną zwrotnością. Maszyną zupełnie innej klasy był prezentowany Volvo BV. Ten niewielki, dwuczłonowy pojazd gąsienicowy wyprodukowany do służby w armii szwedzkiej jest idealnie przystosowany do poruszania się po terenach podmokłych i zaśnieżonych. Szerokie, gumowe gąsienice w jakie został wyposażony zapobiegają zapadaniu się maszyny. W co trudno uwierzyć pojazd jest dopuszczony do ruchu drogowego. Największe zainteresowanie wzbudzała samobieżna haubica 2S1 Goździk. Jest to około 15 tonowy pojazd produkcji radzieckiej. Prezentowany egzemplarz jeszcze do niedawna służył w polskim wojsku. Mimo swojej masy nad wyraz sprawnie wspinała się na specjalnie przygotowane przeszkody. Chętni mogli za drobną opłatą skorzystać z możliwości przejechania się dowolnym pojazdem po torze przeszkód. Ochotników nie brakowało.

POKAZY

Poza możliwością oglądania maszyn jeżdżących w terenie, w niedzielę można było zobaczyć pokaz musztry wojsk rosyjskich z czasów Napoleona. Przedstawienie zaprezentowane przez grupę rekonstrukcyjną z Lidzbarka było dokładnym odwzorowaniem obyczajów panujących w wojskach tamtych czasów. Dość powiedzieć, że nawet padające komendy wydawane były przez dowódcę oddziału w języku rosyjskim. Po przeprowadzonej musztrze żołnierze udali się do przygotowanego z wielką dbałością o historyczne szczegóły obozu, gdzie chętnie opowiadali o historii.

Również w niedzielę na pobliskim jeziorze Kalwa odbył się pokaz sprzętu pływającego. Wspomniana już wcześniej sanitarka oraz Volvo BV udowodniły, że równie sprawnie jak na lądzie poczynają sobie w wodzie. Na gości odwiedzających tereny zlotu czekały również liczne stragany, na których można było zakupić wojskowe gadżety. Nie zabrakło też stoisk gastronomicznych. Wśród serwowanych dań największym wzięciem cieszyła się wojskowa grochówka. Zwiedzanie barwnych stoisk umilała płynąca z głośników wojskowa muzyka.

- Imprezę uważam za udaną. Odwiedziło nas sporo gości. Myślę, że za rok znów się zobaczymy – mówi prezes stowarzyszenia Huzar”.

foto i tekst: Łukasz Łogmin