Rozmowa z kandydatką komitetu „Wspólnie dla Szczytna” na burmistrza Beatą Januszczyk
- Pani wynik był poniżej oczekiwań. Wiele osób widziało panią w II turze. Do tego jednak zabrakło bardzo dużo.
- Tak to prawda, każdy zakładał, że będę w drugiej turze. To była niespodzianka i dla mnie, gdyż czułam naprawdę wielkie poparcie. No cóż, takie prawo demokracji i szanuję taką wolę wyborców. Ich wybór będzie wyznaczał kierunek rozwoju naszego miasta. Nie postrzegam wyniku jako przegranej, tylko jako mocny kapitał na przyszłość i przyjmuję go z pokorą. To mój pierwszy start, a trzecie miejsce na sześciu kandydatów daje satysfakcję.
- Ostateczne rozstrzygnięcie jest dla pani zaskoczeniem?
- Nie ukrywam, że wynik tych wyborów był zaskakujący dla wszystkich, gdyż uwidoczniła się polityczna polaryzacja pomiędzy PiS a KO, co zazwyczaj w wyborach samorządowych nie odgrywa dużej roli. Przykładem jest kandydatka PiS, która nie była rozpoznawalna i nie prowadziła aktywnej kampanii, a mimo to zdobyła tylko ok. 100 głosów mniej ode mnie i o 160 głosów więcej od kandydata lokalnego komitetu Pawła Krassowskiego, który prowadził ciekawą kampanię i już długo działa w samorządzie. Ostatecznie wygrał aktualny układ rządzący w mieście z jednej strony i aktualnie rządząca partia w kraju z drugiej strony.
- Starosta Jarosław Matłach, oceniając pani kampanię, uważa, że była ona spóźniona.
Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.