W spinningowych mistrzostwach Szczytna co roku startuje silna reprezentacja z Ostrowa Mazowieckiego, usiłująca wydrzeć miejscowym moczykijom tytuł mistrzów naszego miasta. Jak dotąd nasi wychodzą z bojów zwycięsko, wyławiając znacznie więcej ryb niż rywale.

Moczykije na fali

W tym roku rozegrano już VIII z kolei Zawody Spinningowe o Mistrzostwo Szczytna.

Pogoda była piękna - słońce i ani krzty wiatru, ale jak się okazało, nie są to warunki, jakie wędkarze lubią najbardziej.

- Przydałoby się parę silniejszych podmuchów, bo w dni bezwietrzne ryba w ogóle nie bierze - mówi "Kurkowi" trzykrotny mistrz Szczytna Rafał Borowski. W tym roku zajął "zaledwie" IV miejsce, bo...

- Na początku zamiast ryb wyciągałem spinningiem tylko puszki po piwie i plastikowe reklamówki - wyjaśnia. - Gdy wreszcie ryba zaczęła brać, trzeba było wracać do brzegu.

Wszystko przez to, że trzy godziny, jakie przypadły na jedną turę zawodów, to stanowczo za mało. Tak twierdzili i inni uczestnicy mistrzostw przyznając zgodnie, że ryba w jeziorze jednak jest. Są dorodne okonie, szczupaki i piękne sandacze.

TAAAKA RYBA!

Tytuł Spinnigowego Mistrza Szczytna zdobył Marcin Sadowski, który jednocześnie wyciągnął z wody największą rybę - wspaniałego szczupaka o wadze 1300 g. Co prawda Marcin pochodzi z Barczewa, ale należy do koła wędkarskiego w Szczytnie. Po wieloletnim łowieniu w okolicach swojego miasta, doszedł bowiem do wniosku, że szczycieńskie koło jest lepiej zorganizowane, ma też dużo lepsze łowiska, no i dzięki temu mistrzowski puchar pozostał w naszym mieście. Drugie i trzecie miejsce przypadło w udziale rdzennym szczytnianom - Markowi Dziekońskiemu i Mieczysławowi Gniazdowskiemu. Wśród kobiet puchar najlepszej uczestniczki zawodów zdobyła Danuta Kamieniecka z Ostrowa Mazowieckiego.

Marek J. Plitt

2005.09.07