Dom, w którym mieszkam mój tata zbudował pod koniec PRL-u. Postawił go jeszcze wówczas na kolonii Rudki. W kolejnych dziesięcioleciach znak z nazwą miejscowości był kilkakrotnie przestawiany, a naokoło nas wyrosły osiedla domków jednorodzinnych. Kilka miesięcy temu naprzeciwko otwarto market Dino.

Mój lasBLISKO PRZYRODY

Jeszcze rok temu tata zbierał na skraju tej działki rydze. Jako dziecko mogłem obserwować przez okno jelenie czy dziki. W lesie, od którego oddzielały mnie tylko pola i łąki, starałem się spędzać każdą wolną chwilę. Chodziłem po nim całymi dniami, a zdarzało się, że zimą i nocami. Dla bardzo młodego człowieka las oznaczał tajemnice. Nie wiedziałem wówczas, co kryje się za kolejnymi drzwiami, ale bardzo mnie to ciekawiło, więc chciałem iść dalej i dalej. Pamiętam, jak dochodziłem do nieznanych sobie wówczas jezior i miejscowości: Płóz, Siódmaka, Nowin i Szyman. Duże wrażenie robiła na mnie „Szosa Warszawska”, czy ukryte w lesie i jeszcze wówczas czynne strzelnice, jak również bunkry oraz pozostałości po dawnych zabudowaniach. Jadłem jabłka ze zdziczałych jabłoni. Wyobrażałem sobie, że lasy ciągną się bez końca. Nieraz zabłądziłem, ale zawsze jakoś do domu wracałem.

JAK W PRZYGODOWYCH POWIEŚCIACH

Pewnego razu, w trakcie śnieżycy, straciłem orientację i dłuższy czas chodziłem w kółko. Było dokładnie tak, jak w czytanych przeze mnie powieściach przygodowych.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.