... to wspomnienia ważne i cenne. Jestem absolwentką Zespołu Szkół nNr 1 im. Stanisława Staszica w Szczytnie.

Moja szkoła...
Klasa I LZ „B” na stadionie przy ul. Śląskiej, 1976 r.

W latach 1976 – 1979 pobierałam naukę w Liceum Zawodowym. Właśnie przeszłość do mnie powróciła. Zostałam zaproszona do szkolnej biblioteki na spotkanie autorskie, by opowiedzieć uczniom o genezie powstania „Jeziora wspomnień”, książki, którą napisałam wspólnie z synową Irminą Klocek. Zaproszenie do szkoły wywołało emocje. Po pierwsze radość, a za chwilę strach. Te dwa uczucia mieszały się ze sobą i przez kilka dni poprzedzających spotkanie doznałam zawirowań typowych dla osoby przystępującej do ważnego egzaminu. Wypadało złagodzić strach i przygotować ściągawki. Wyciągnęłam więc rękopis, czyli zeszyt w kratkę, w którym maczkiem kreśliłam losy bohaterów wspomnianej powieści. Zajrzałam też do prowadzonego wówczas pamiętnika. Pożółkłe kartki przeniosły mnie w jakże odległe, ale jednocześnie bardzo bliskie mojemu sercu czasy. W dniu 30 kwietnia 1979 r. napisałam tak: Pada deszcz. Czyżby przyroda płakała nade mną? Nie, chyba nie tylko nade mną – wiele osób po raz ostatni słyszało ten symboliczny dzwonek. Zjawiły się wszystkie. Naprawdę świetnie wyglądają nasze szkolne mundurki na tle białych golfów i bluzek. Ja też strojem nie różnię się. Spódniczka, biała koszulowa bluzka, szkolny mundurek, biały pasek. Nasza wspaniała wychowawczyni wprowadziła nas do klasy. Kobusowa przeglądała frekwencję i wystawiała oceny ze sprawowania. Zatrzymała się przy moim nazwisku i wystawiając wzorowe głośno komentowała, że gdyby nauka trwała jeszcze trochę, to byłabym w pierwszej trójce, a może nawet na początku. Słysząc te słowa zaczęłam liczyć i wyszło mi, że w klasie jestem czwarta. Z niektórych trójek zrobiłam czwórki, z czwórek (niektórych) piątki. Gdyby dobrze poszła mi matura... Śpiewamy piosenki: „tak niedawno żeśmy się poznali” ... i „Upływa szybko życie, jak potok płynie czas”... Idziemy na apel. Tam żegnano nas. Dostałam kwiatek od jakiegoś chłopaka. Pocałował mnie w rękę i życzył powodzenia. Po tej uroczystości ja jeszcze na chwilę weszłam do biblioteki z bukietem kwiatów, by podziękować za spotkania z książką...

Uczniowie klasy LZ „B”, do której uczęszczała autorka, podczas próby przed akademią nadania szkole imienia Stanisława Staszica

Kolejna kartka w pamiętniku to taki zapis: wtorek 1 maja 1979. Święto pracy. Było zimno, zmarzłam jak wszyscy, świeciło słońce, ale wiał zimny wiatr. Z lektury mojego pamiętnika wiem, że maturę z polskiego pisałam we wtorek 8 maja 1979 r. Temat pracy brzmiał tak: „Miłość ojczyzny i troska o jej losy w utworach literatury przedrozbiorowej”. Egzamin z matematyki miałam 10 maja 1979 r. Wiem, że zadań było pięć, a ja umiałam rozwiązać tylko jedno o treści: z talii 52 kart wyciągamy 5. Oblicz prawdopodobieństwo, że wyciągniemy dokładnie 3 karty czarne. Nawet w pamiętniku zapisałam rozwiązanie. Egzamin z dodatkowego przedmiotu, czyli z języka polskiego zdawałam 23 maja 1979 r. Odpowiadałam na następujące pytania: 1. Sąd o narodzie polskim w twórczości romantyków. 2. Demoralizujący wpływ wojny na psychikę ludzką w świetle znanych ci utworów. 3. Rodzaje stylizacji językowej. Jaką stylizację zastosował Stanisław Wyspiański w „Weselu”. Do egzaminu z języka rosyjskiego przystępowałam 25 maja 1979 r. Zakończenie roku szkolnego i rozdanie świadectw odbyło się 4 czerwca 1979 r.

Autorka, jako uczennica ZS nr 1, podczas pochodu pierwszomajowego, 1979 r.

Byłam pilną uczennicą i dużo czasu poświęcałam na naukę. Dodatkowo moja wychowawczyni i jednocześnie polonistka pani Zofia Kobus zaszczepiła mi miłość do literatury, więc po maturze postanowiłam zdawać na studia. Niestety nie dostałam się. Nie miałam też pracy. Jednym słowem, zawalił mi się mój cały świat. Nie umiałam zdefiniować stanu jaki mnie ogarnął – dziś wiem, że była to depresja. Na szczęście szybko znalazłam lekarstwo. Zaczęłam pisać „Jezioro wspomnień”, stworzyłam bohaterów, a kreśląc ich losy żyłam w innym wymiarze i ustrzegłam przed pustką. Emocje jakie towarzyszyły tamtym chwilom tworzenia dawały nieprzebrane potoki energii i stworzyły pasję, która do dziś przynosi mojemu życiu radość. Już wtedy marzyłam, że zapisany zeszyt zostanie zmieniony w książkę i moja synowa Irmina te marzenia po 40 latach spełniła. Jestem niezwykle dumna i zaszczycona, że do swojej szkoły zostałam zaproszona. Czy moje opowieści wspomnieniowej treści młodzież zaciekawiły? Niech sami oceniają i z biblioteki szkolnej korzystają. Nie tylko „Jezioro wspomnień” tam na nich czeka, ale innych książek świat zaczarowany i jako lektura polecany.

Grażyna Saj – Klocek na spotkaniu autorskim w swojej dawnej szkole

Grażyna Saj-Klocek