Miesiąc temu w Olsztynie w wieku 101 lat zmarł Witold Kott. Przez blisko 40 lat był organistą w kościele Wniebowzięcia NMP w Szczytnie, gdzie prowadził chór parafialny. Pracował również z młodzieżą jako nauczyciel. W pamięci mieszkańców Szczytna, którzy się z nim zetknęli zapisał się jako wielki miłośnik muzyki, pasjonat śpiewu, a przy tym osoba o dużym takcie

i kulturze osobistej.

Muzyka była jego miłością

Z KRESÓW NA MAZURY

Witold Kott urodził się 27 grudnia 1910 roku w Dudach, powiat nowogródzki na Wileńszczyźnie. Od najmłodszych lat był bardzo mocno związany z Kościołem. Należał do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, w którym pełnił funkcję sekretarza oraz prezesa. Równocześnie systematycznie kształcił się w kierunku gry na fortepianie i organach. Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej, w 1938 roku rozpoczął swoją pierwszą pracę jako organista w parafii Sobotniki. We wrześniu 1939 roku brał udział w wojnie obronnej, za co został odznaczony medalem. W 1945 roku ożenił się z Felicją, z domu Piłajtis i rozpoczął pracę w parafii Łazduny. Nie pozostał tam jednak długo. Już w 1946 roku wraz z żoną i teściem wyjechał do Polski. Trafił na Mazury. Jego pierwszym przystankiem był Wielbark. Tu w latach 1947 – 1950 pracował jako organista i nauczyciel muzyki. Jednocześnie sam też kształcił się w nowo powstałej Średniej Szkole Muzycznej w Olsztynie w klasie organów.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.