BŁOTO KOSTKI

Wreszcie przyszła prawdziwa wiosna. Śnieg, który leżał tak długo, w końcu gwałtownie topnieje, tworząc wielkie roztopowe kałuże. Z kolei zamarznięty grunt mięknie, no i w związku z tym na nieutwardzonych miejskich ulicach robi się istna błotna breja. Tak dzieje się m. in. na ul. Podleśnej i Brzozowej, których mieszkańcy narzekają na fatalny stan nawierzchni. O tej porze roku ulice te trudne są do sforsowania tak przez samochody, jak i pieszych. Dzieciaki wracające ze szkoły muszą lawirować między kałużami, aby w miarę suchą stopą dotrzeć do domu - fot. 1.

Na krańcach miasta

Na zdjęciu z dziewczynką widać tylko wycinek nawierzchni opisywanych ulic. Żeby Czytelnicy mieli lepsze pojęcie o ich rzeczywistym stanie posłużmy się kolejną fotografią, przedstawiającą bardziej ogólny widok - fot. 2. Kałuża tu przy kałuży, a nawierzchnia przypomina tarkę. W takich oto warunkach, jak mówi nam mieszkaniec ul. Podleśnej, pan Sławomir, jego żona dowozi synka na zajęcia rehabilitacyjne. Choć porusza się autem 15 km/godz., to i tak w środku trzęsie niemiłosiernie. Słowem nie podróż to a gehenna. Dlatego pan Sławomir kilka razy interweniował w Urzędzie Miejskim w sprawie poprawienia nawierzchni, ale nic z tego nie wynikło - skończyło się jedynie na obiecankach. Jak nam mówi, nie chodziło mu o wiele. Nie domagał się dywanika asfaltowego, czy płytek, chciał jedynie wyrównania nawierzchni, tylko tyle.

Inny z kolei mieszkaniec tej okolicy, pan Mariusz Krzepiński opowiedział nam, jak to kilka dni temu wybrał się ze swoją półtoraroczną córeczką na spacer. Dzieciątko wsadził do nowego wózka ze skrętną przednią osią, ale niestety. Nie ujechał więcej jak kilkadziesiąt metrów i ów element na jakimś wykrocie ukrytym w jednej z kałuż uległ awarii, no i po spacerze. W dodatku teraz czeka go jeszcze naprawa wózka.

POWTÓRNA KĄPIEL

Pan Mariusz zwrócił nam uwagę na jeszcze inną bolączkę. Ulica Brzozowa jest położona nieco wyżej niż Podleśna i teraz spływają z niej wody roztopowe. Nie znajdując ujścia, tworzą ogromną kałużę - fot. 3.

Niektórzy z mieszkańców próbowali na własną ręką zaradzić podtopieniu, kopiąc małe rowki, ale nie udało się im znaleźć żadnej studzienki odpływowej. Jedynie trochę wody udało im się skierować do pobliskiego rowu przy torach, ale ten, miejscami zasypany, niewiele jej wchłonął. Z tą kałużą jest utrapienie zwłaszcza o zmroku. Przy ul. Podleśnej są co prawda lampy, ale na skrzyżowaniu już nie, chociaż słup tu stoi (widać go na fot. 3). Wskutek tego ten i ów, a zwłaszcza mniej uważne dzieci wpadają do tej mokrej pułapki. Mieszkańcy ulicy powiedzieli nam, że kilka dni temu jedno z dzieci wracając o zmroku z zajęć na basenie miało właśnie w tym miejscu powtórną kąpiel.

* * *

Jak dowiadujemy się w Urzędzie Miejskim, na skrzyżowaniu ul. Brzozowej z ul. Podleśną, niestety, nie da rady założyć latarni ulicznej. Na przeszkodzie stoją bowiem... przepisy. Nie zezwalają one na umieszczenie jakiegokolwiek źródła światła na słupie, na którym zainstalowano, a tak jest w tym przypadku, stację transformatorową. Jeśli zaś chodzi o wyrównanie nawierzchni, to otrzymaliśmy zapewnienie, że to na pewno się przeprowadzi, tyle że nie natychmiast. Obecnie grunt, mimo że na wierzchu już rozmrożony, to głębiej pozostaje ciągle zamarznięty i twardy jak skała. Zdaniem urzędników z ratusza, skierowanie równiarki już dzisiaj na ul. Podleśną i Brzozową mijałoby się z celem. Byłaby to tylko strata pieniędzy, ale za dwa, trzy dni pewnie już będzie można ją tam posłać. Cóż, poczekamy, zobaczymy.

ZASKAKUJĄCY TRAKT

Kawałek dalej za skrzyżowaniem ul. Brzozowej z ulicą Podleśną, która wiedzie aż do torów wiodących na Pisz, jest kolejne.

W stronę stadionu biegnie tam mała uliczka o nieustalonej nazwie. Co więcej, domki stojące po jej jednej stronie noszą numery z nazwą ul. Podleśnej, a po drugiej miejscowości Młyńsko - fot. 4. Nawierzchnia tego odcinka w porównaniu do poprzednio opisywanych jest równa i bez większych kałuż. Cóż, nie jest to jednak droga miejska, a... gminna.

POCZERNIAŁE KUPY

Już jakiś czas temu pisaliśmy o uprzątaniu zlodowaciałego śniegu z ulic Ogrodowej i Lipperta, chwaląc Urząd Miejski za inicjatywę, a tymczasem nasi Czytelnicy mają odnośnie tej roboty pewne krytyczne uwagi.

Ich zdaniem leżące do dzisiaj kupy zebranego śniegu prezentują się bardzo nieestetycznie, powinny być zatem czym prędzej zabrane. Faktycznie, nie wygląda to ładnie - fot. 5. Teraz, kiedy odwilż zapanowała na całego, owe kupy przybrały czarny kolor i mocno szpecą okolicę, przypominając zwałowisko ziemne. Aż trudno uwierzyć, że to w rzeczywistości zleżały śnieg. Ale to nie wszystko w kwestii śniegowych górek. Jedna z mieszkanek ul. Ogrodowej mocno się zdenerwowała, gdy zauważyła, że część śniegu zwalono na skwerku leżącym vis a vis kościoła ewangelickiego - fot. 6.

Zrobiono to tak niefortunnie, że prosto na młode roślinki (pokazuje to czerwona strzałka na fot. 6). Ich gałązki na pewno zostały połamane, bo spod sczerniałego śniegu widać wystające kikuty. Jednak właściwy obraz uszkodzeń wyłoni się dopiero wówczas, gdy śnieg całkiem stopnieje.

WANDALE NA CMENTARZU

Inny nieprzyjemny widok zaobserwowaliśmy na ul. Piłsudskiego, tuż u wejścia na nieczynny cmentarz ewangelicki, zamieniony w park. Jacyś wandale powyciągali z cmentarnych koszy ich metalowe wkłady-kubełki i wyrzucili na chodnik - fot. 7.

Jest to przykład wyjątkowej głupoty, pokazujący, że wandale nie pozostawiają w spokoju nawet tak szczególnych miejsc.