Barbara Wrzesińska, która ponad rok temu kupiła w Szczytnie mieszkanie, twierdzi, że została podstępem zmuszona do zapłaty prowizji dla firmy pośredniczącej w transakcji. Podpisała przedstawioną jej umowę, nie mając świadomości związanych z nią konsekwencji finansowych. W rezultacie straciła ponad 3 tys. złotych. - Dziś wiem, że źle zrobiłam. Dlatego chciałabym przestrzec wszystkich, aby dokładnie czytali to, co podpisują – mówi pani Barbara.

Naciągnęła nas na prowizję
- Dlaczego nikt mi nie powiedział przed podpisaniem umowy, że będę musiała płacić prowizję? - zastanawia się Barbara Wrzesińska (z prawej). Na zdjęciu z córką Magdaleną

ATRAKCYJNA OFERTA

Barbara Wrzesińska wraz z córką Magdaleną sprowadziły się do Szczytna z Chojnic. W grudniu 2019 r. znalazły w internecie atrakcyjną ofertę kupna 42-metrowego mieszkania w bloku przy ul. Polskiej. Postanowiły sprzedać swoje dotychczasowe lokum w Chojnicach i osiedlić się na Mazurach. - Szczytno nam pasowało. Wiedziałam, że stąd pochodził Krzysztof Klenczon, że jest tu dużo jezior – wspomina pani Barbara. Procedury związane z zakupem mieszkania na ul. Polskiej rozpoczęła od telefonicznych rozmów z żoną właściciela. Początkowo wszystko układało się po myśli pani Barbary. - Właściciele zgodzili się nawet na opuszczenie mi 5 tysięcy – opowiada. Wreszcie umówili się, że jak tylko pani Barbara załatwi formalności związane ze sprzedażą mieszkania w Chojnicach, ustalą termin podpisania umowy przedwstępnej u notariusza w Szczytnie. - Wtedy właścicielka poinformowała mnie, że od teraz sprawę przejmuje pośredniczka – relacjonuje nasza rozmówczyni.

PODPIS POD PRESJĄ

W tym momencie rozpoczęły się kłopoty pani Barbary.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.