Co rok w listopadzie, tym razem po raz trzeci, mam okazję relacjonować przebieg ważnej, dziennikarskiej fety, jaką jest wręczenie dorocznej nagrody Radia ZET imienia Andrzeja Woyciechowskiego. Uroczystość zawsze odbywa się w warszawskiej Zachęcie, a stałym honorowym gościem jest Pan Prezydent Komorowski. Tym razem przybyła także Pani Prezydent Warszawy. Jadąc samochodem przez stolicę zrozumiałem dlaczego warszawiacy tak owej pani nie znoszą. To miasto jest obecnie niemal sparaliżowane komunikacyjnie. Z siedmiu mostów przez Wisłę trzy są w remoncie. Po stronie praskiej zamknięto ulice Targową i część Jagiellońskiej, czyli dwie główne arterie tej części miasta. W śródmieściu wyłączono Świętokrzyską, co paraliżuje jazdę przez centrum. Prawdziwy koszmar. Z trudem dotarłem do Zachęty na czas. I to tylko dlatego, że Warszawę znam dość dobrze. Gdybym był w tym mieście obcy, zapewne zostawiłbym samochód gdziekolwiek i dzwonił po taksówkę.
No, ale wróćmy do wspomnianej uroczystości
Nagroda imienia Andrzeja Woyciechowskiego jest wręczana tym dziennikarzom, którzy (cytuję fragment regulaminu) mają odwagę łamać stereotypy, wykraczać poza schematy i zaglądać za kulisy otaczającej nas rzeczywistości. Środowisko dziennikarskie ceni ją nadzwyczaj. W wymiarze konkretnym jest to statuetka plus 50 000 zł.