Ubiegłotygodniowa wycieczka przedstawicieli gminy Wielbark do Pelplina, gdzie znajdują się najsilniejsze turbiny wiatrowe w Polsce, nie przyniosła przełomu jeśli chodzi o nastawienie do planowanej w gminie inwestycji. Zdania uczestników są podzielone, z kolei burmistrz Jerzy Szczepanek i przewodniczący Rady Miejskiej Dariusz Szepczyński nabrali wody w usta i w ogóle nie chcieli się podzielić wrażeniami z wyprawy na Pomorze.

KONTROWERSYJNA INWESTYCJA
W środę 3 września przedstawiciele gminy Wielbark udali się do Pelplina w województwie pomorskim, gdzie funkcjonują najsilniejsze obecnie w Polsce turbiny wiatrowe o mocy 5,0 MW. Wycieczkę zorganizował inwestor, spółka Agro Artim, która podobną inwestycję planuje w gminie Wielbark. Tu jednak mają stanąć wiatraki o mocy 7 MW, a takich jeszcze w kraju nie ma. Pochodząca z nich energia miałaby zasilać zakład produkcji zielonego wodoru oraz olbrzymią serwerownię data center służącą rozwojowi sztucznej inteligencji. Na zakład produkcji wodoru inwestor posiada już prawomocne pozwolenie na budowę.
Plany postawienia na terenie gminy wiatraków budzą duży opór społeczny. Dlatego, w zamyśle organizatorów, wycieczka do Pelplina miała służyć rozwianiu obaw i pokazaniu, jak farmy wiatrowe funkcjonują „na żywo”.
JAK REKLAMA GARNKÓW I KOŁDER

Początkowe założenia były takie, o czym na łamach prasy informował dyrektor spółki Agro Artim, ale też burmistrz Wielbarka Jerzy Szczepanek, że w wyjeździe będą mogli wziąć udział chętni mieszkańcy wsi, w których pobliżu miałyby stanąć turbiny. Tymczasem do Pelplina udała się nieliczna, ok. 10-osobowa delegacja złożona z radnych, sołtysów oraz gminnych urzędników.