To już dziesięć lat, odkąd mieszkańcy bloku przy ul. Śląskiej 12 do ogrzewania swoich mieszkań używają energii odnawialnej. Przez ten czas tamtejszej wspólnocie pod wodzą prezesa Zbigniewa Chrapkiewicza udało się zrealizować kolejne inwestycje poprawiające jakość życia. W planach są kolejne, w tym stworzenie ogrodu sensorycznego przed budynkiem oraz budowa minitężni, a także całkowite uniezależnienie się od zewnętrznego dostawcy prądu.

KOTŁOWNIA NIE DAWAŁA ŻYĆ
Wspólnota Mieszkaniowa z ul. Śląskiej 12 jest znana nie tylko w województwie warmińsko – mazurskim, ale w całej Polsce za sprawą zastosowania odnawialnych źródeł energii w wybudowanym w 1974 r. bloku. Ponad dziesięć lat temu jej członkowie podjęli rewolucyjną jak na tamte czasy decyzję o zainstalowaniu gruntowych pomp ciepła i paneli fotowoltaicznych do ogrzewania swoich mieszkań. Prezes wspólnoty Zbigniew Chrapkiewicz wspomina jednak, że cały proces transformacji energetycznej rozpoczął się już w 2005 r. - Zaczęliśmy od remontów klatek schodowych i docieplenia budynku – mówi. Prawdziwą zmorą mieszkańców była jednak znajdująca się w bloku kotłownia węglowa, której znakiem charakterystycznym stał się brudny od sadzy, wystający ponad dach budynku, komin. - Ta kotłownia nie dawała nam żyć. Brudziła, truła, bo palili w niej czym popadło. Smród był niesamowity – wspomina prezes. Wreszcie w 2013 r. zapadła decyzja o przejściu na odnawialne źródła energii. - Powiedziałem wtedy mieszkańcom: „wsiadamy ludzie do zielonego pociągu i jedziemy w dobrym kierunku. Jak nam się uda, będziemy żyć normalnie i się cieszyć. Jak nie, to trudno – opowiada pan Zbigniew. Przyznaje, że decydującym czynnikiem w przekonaniu sceptyków, których wówczas nie brakowało, była ekonomia. - Płaciliśmy horrendalne kwoty za ogrzewanie. W sezonie 2013/2014 było to ponad 7 zł/m 2 . Nie byliśmy w stanie udźwignąć tego ciężaru – mówi prezes.
PRZEKONAŁ NIEPRZEKONANYCH
W internecie znalazł firmę zajmującą się montażem gruntowych pomp ciepła, która zadeklarowała, że podejmie się realizacji inwestycji. Na jej wykonanie wspólnota zaciągnęła w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej pożyczkę w wysokości 500 tys. złotych. Całość zadania, po dodaniu wkładu własnego, pochłonęła 625 tys. złotych.