Stojący na samym skraju jezdni na ul. Nowowiejskiego w Wielbarku słup oświetleniowy w porze nocnej jest niemal niewidoczny dla kierowców. Już kilka razy doszło w tym miejscu do wypadków, ostatni miał miejsce w minionym tygodniu. - Kto będzie odpowiadał za to, gdy w końcu dojdzie tu do tragedii? - zastanawia się mieszkający w pobliżu Ryszard Śliwka.

Niebezpieczna latarnia

Żelazne słupy oświetleniowe stojące na ul. Nowowiejskiego w Wielbarku pamiętają jeszcze czasy przedwojenne. Mimo że ulica była niedawno remontowana, wiekowe latarnie pozostały. Na dodatek jedna z nich, stojąca w pobliżu mostu, znajduje się na samym skraju jezdni.

- W nocy ten słup jest praktycznie niewidoczny i stwarza ogromne zagrożenie dla kierowców – alarmuje mieszkaniec ulicy Nowowiejskiego w Wielbarku Ryszard Śliwka. Jak mówi, już dawno zgłaszał problem m. in. w zakładzie energetycznym, ale nic nie wskórał. Tymczasem życie pokazało, że latarnia rzeczywiście może się stać przyczyną wypadku. W miniony czwartek wieczorem uderzył w nią kierowca samochodu osobowego. Na szczęście nic się nikomu nie stało.

- Szybko odjechał z miejsca, nawet nie wzywając policji – opowiada Ryszard Śliwka. Uszkodzoną lampę rtęciową po interwencji policji zdjęto ze słupa w piątek, ale problem pozostał. Według innych mieszkańców nie był to pierwszy wypadek w tym miejscu. Jakiś czas temu w żelazną konstrukcję uderzył motocyklista. Ryszard Śliwka dziwi się, że podczas remontu ulicy nie wymieniono słupów. Jego zdaniem taka inwestycja nie powinna w ogóle być odebrana. Sprawa niebezpiecznej latarni jest znana pracownikom Urzędu Gminy w Wielbarku. - Zgłosiliśmy ten problem Zarządowi Dróg Powiatowych i otrzymaliśmy deklarację, że na słupie zostanie powieszony znak odblaskowy – mówi Tomasz Chodyna z UG w Wielbarku. Oznakowania latarni pracownicy ZDP mieli dokonać w poniedziałek, kiedy oddawaliśmy ten numer „KM” do druku. Ryszard Śliwka ma jednak wątpliwości, czy poprawi to bezpieczeństwo. - Ten słup powinien stać dalej od jezdni– twierdzi mieszkaniec.

(e)/fot. Ł. Łogmin

ARESZT DLA DOMOWYCH KATÓW

W sobotę 10 października na wniosek szczycieńskiej policji i prokuratury Sąd Rejonowy w Szczytnie zastosował tymczasowy areszt wobec 28-letniego Janusza W. ze Szczytna oraz 61-letniego Stefana S. z Dźwierzut. Jak wynika z ustaleń, 28-latek przez rok znęcał się psychicznie nas swoimi rodzicami. Po pijanemu wszczynał awantury, wyzywał ich, groził pozbawieniem życia oraz niszczył wyposażenie mieszkania. Z kolei 61-latek znęcał się psychicznie i fizycznie nas swoją żoną. Stefan S. był już karany za podobne przestępstwa i odbywał karę pozbawienia wolności. Jak się jednak okazało, odsiadka nie wpłynęła na zmianę jego zachowania. Po opuszczeniu zakładu karnego ponownie zaczął się znęcać nad pokrzywdzoną. Nie pomogło także zastosowanie wobec niego we wrześniu środka zapobiegawczego w postaci dozoru policji. Teraz obaj mężczyźni na dwa miesiące trafili do aresztu, a o ich dalszym losie zadecyduje sąd karny. Grozi im nawet do pięciu lat pozbawienia wolności.

WPADŁ NA KRADZIEŻY OLEJU

W środę 7 października wieczorem oficer dyżurny szczycieńskiej policji otrzymał zgłoszenie od właściciela dwóch samochodów ciężarowych, że zatrzymał on mężczyznę, który kradł z jego aut paliwo. Jak się okazało, sprawca uszkodził w manie i mercedesie zamykane na klucz zamki w korkach paliwa. Potem, przy użyciu węża spuścił do baniek olej napędowy. Wtedy właśnie na gorącym uczynku przyłapał go właściciel pojazdów. Złodziej próbował zaprzeczać, że dopuścił się kradzieży, ale zdradziły go ubrudzone ropą ręce oraz stojące przy autach bańki z ropą. Sprawcą okazał się 28-letni Janusz S. z Pasymia. Mężczyzna ukradł w sumie 200 litrów oleju napędowego o wartości około 800 złotych. Janusz S. był pijany. W jego organizmie stwierdzono 2,8 promila alkoholu. Usłyszał już zarzut kradzieży. Grozi mu kara nawet do dziesięciu lat pozbawienia wolności.

ZNÓW WYPADEK W KOŚNIE

W środę 7 października około godziny 14.00 w Kośnie, gmina Pasym, z nieustalonych przyczyn kierujący mazdą na brytyjskich numerach rejestracyjnych na prostym odcinku drogi zjechał z jezdni. Auto dachowało. Podróżował nim tylko kierowca, który zdołał opuścić pojazd o własnych siłach. Poszkodowany doznał urazu głowy.

UDERZYŁ W DRZEWO

W środę 7 października około godziny 15.30 na trasie Jerutki - Świętajno na prostym odcinku drogi kierowca nissana almery zjechał nagle na pobocze, po czym prawą stroną auta uderzył w drzewo. Samochodem jechała tylko jedna osoba. Opuściła ona auto samodzielnie i nie doznała żadnych widocznych obrażeń.

GROŹNY POŻAR SADZY

Już po raz kolejny w tym sezonie doszło do pożaru sadzy w przewodzie kominowym. Wybuchł on w niedzielę 11 października w budynku wielorodzinnym na ul. Kopernika w Wielbarku. Zadymiona była klatka schodowa oraz trzy mieszkania, przez które przebiegał przewód kominowy. Strażacy z OSP Wielbark, po przybyciu na miejsce ugasili pożar i oddymili pomieszczenia. Po zakończeniu akcji, jedna z mieszkanek budynku, 6-letnia dziewczynka, skarżyła się na ból głowy i wymiotowała. Jeszcze przed przyjazdem pogotowia pomocy przedmedycznej udzielili jej strażacy, stosując tlenoterapię.

KOLIZJA NA MICKIEWICZA

W poniedziałek 12 października przed południem na przejściu dla pieszych na ul. Mickiewicza w Szczytnie doszło do kolizji z udziałem samochodu osobowego i motoroweru. Motorowerzysta zatrzymał się, by przepuścić pieszych. Wtedy najechała na niego kierująca fiatem seicento kobieta. W wyniku kolizji nikt nie odniósł obrażeń. Według policji prawdopodobną przyczyną była nieuwaga kierującej seicento.