Przy ul. Pasymskiej, obok marketu spożywczego i sklepu meblowego funkcjonuje przystanek autobusowy.
Na pierwszy rzut oka nie różni się od innych tego typu w Szczytnie, choć trzeba przyznać, że zwykle oczekuje na nim sporo osób, w tym dzieci i młodzież szkolna, co pokazuje zdjęcie.
Jak ostrzega nasz stały Czytelnik, pan Zbigniew Janczewski, mieszkaniec ul. Pasymskiej, na pasażerów czyha tutaj poważne niebezpieczeństwo. Wspomnieliśmy, że codziennie na przystanku oczekuje gromada ludzi. Nim wszyscy wsiądą do autobusu, a kierowca wyda bilety i resztę, długo trwa, nim pojazd ruszy. W tym czasie, bo ulica jest ruchliwa, za autobusem ustawia się długi sznur samochodów. Co gorsza niektórzy niecierpliwi kierowcy nie wytrzymują i wyprzedzają „na trzeciego”.
- Niech ktoś, jakieś dziecko wybiegnie nagle zza autobusu, to tragedia gotowa – przestrzega Zbigniew Janczewski.
OSTATNIE CHWILE KOTŁOWNI
Niedawno w kontekście bezdomnych pisaliśmy o nieczynnej kotłowni stojącej przy ul. Żeromskiego. Pod zadaszeniem, gdzie kiedyś magazynowano węgiel urządzili sobie oni miejsca do spania.
Cóż, nastąpił kres ich bytności. W ubiegły czwartek pod kotłownią pojawiła się potężna koparka. Z zamontowanym na wysięgniku ogromnym uchwytem nożycowym w dwa dni rozprawiła się z murami starej kotłowni. Pracowała w obłoku kurzu, rozwalając ściany i jakieś urządzenia techniczne, z których wkrótce pozostała tylko wielka kupa gruzu i złomu.
Demontażu dokonała, a właściwie dokonuje firma z Warszawy, bo co ciekawe, rozebrany zostanie także wysoki komin. Najpierw ręcznie i ostrożnie od góry, potem zabierze się za niego buldożer.
Działka jest prywatna i jak informuje nas ratusz, do Urzędu Miejskiego nie wpłynęły do tej pory stosowne pisma z założeniami budowlanymi, więc na razie nie wiadomo co powstanie w miejscu kotłowni. Gminna wieść niesie, że być może kolejne centrum handlowe.
DZIURA BEZ OSTRZEŻENIA
Na ulicy Łomżyńskiej trwają prace ziemne wzdłuż niedawno remontowanej drogi. Modernizowana jest sieć gazownicza. W związku z tym stoją przy jezdni rozmaite barierki, wiszą też taśmy ostrzegawcze, by nie wpakować się w wykopy, miejscami, jak głoszą napisy – głębokie.
Cóż, w samej jezdni są jednak dziury i to dość głębokie. Nie mają one związku z prowadzonymi pracami, ale są, więc powinny być nie tylko oznaczone, ale i szybko zlikwidowane. Mało brakowało, a stalibyśmy się ofiarą jednej z nich. Nie bylibyśmy osamotnieni, bo gdy sięgnęliśmy za aparat, aby zrobić stosowne zdjęcie już nadjeżdżał kolejny pojazd, pakując się prosto w pułapkę.
Jak widać na zdjęciu nie są to jakieś małe otwory, a wielkie wyrwy.
PISZĄ O NASZYCH MISTRZACH
- SPORTU