Z końcem czerwca Termex przestanie administrować miejską siecią ciepłowniczą. Zadanie to przejmie inna spółka, której udziałowcem jest miasto. Nadchodzące zmiany budzą niepokój związkowców zrzeszonych w NSZZ „Solidarność” przy PEC Termex. Obawiają się oni o miejsca pracy dotychczasowej załogi i proszą władze Szczytna o pomoc oraz zajęcie stanowiska w tej sprawie.

Niepewny los załogi

ZMIANA W CIEPŁOWNICTWIE

Decyzja o zmianie administratora miejskiej sieci ciepłowniczej zapadła dwa lata temu. Wtedy miasto zawiązało spółkę z firmą Praterm, stając się jej udziałowcem. Udział samorządu wyceniono na 8,5 mln złotych, na które składają się nieruchomości, instalacje oraz urządzenia. Z kolei Praterm wniósł wkład w wysokości 10 mln zł i zobowiązał się za tę sumę wyremontować sieć ciepłowniczą. Nowy administrator zapowiedział też wyłączenie z użytkowania dwóch najmniej rentownych kotłowni na ul. Żeromskiego i Andersa. Zgodnie z umową, przejęcie sieci ma nastąpić z końcem czerwca tego roku. Do tej pory obowiązki związane z jej utrzymywaniem i eksploatacją w dalszym ciągu spoczywają na dotychczasowym dzierżawcy, czyli Termeksie. Dwa lata temu większość jego pracowników była przeciwko proponowanym przez miasto rozwiązaniom, opowiadając się za konkurująca z Pratermem spółką Boston Energy Partners. Wówczas sprzedali jej oni swoje udziały.

NIEPOKÓJ ZWIĄZKOWCÓW

Zmiany, które mają wkrótce nastąpić w miejskim ciepłownictwie, niepokoją zrzeszonych przy Termeksie związkowców z NSZZ „Solidarność”. Pod koniec lutego wystosowali oni do przewodniczącej Rady Miejskiej pismo, w którym wyrażają obawę o los załogi zatrudnionej do tej pory w firmie. W sumie jest to 41 osób. Związkowcy zwracają w nim uwagę na to, że do tej pory nie otrzymali żadnych deklaracji dotyczących przyjęcia pracowników po 1 lipca. „Załoga Spółki chce pracować dalej i liczymy na zajęcie stanowiska i pomoc władz Miasta Szczytna, abyśmy nie utracili miejsc pracy. Zwracamy się z prośbą o potraktowanie niniejszej sprawy, jako pilnej” - czytamy w piśmie do przewodniczącej. Szef zakładowej „Solidarności”, którego poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie nie chciał się wypowiadać. Potwierdził jedynie, że do tej pory nie ma żadnych oficjalnych zapewnień dotyczących utrzymania miejsc pracy. Jego zdaniem teraz ruch należy do władz miasta.

- To one mają teraz pole do popisu – usłyszeliśmy od związkowca, który nie chciał się nam przedstawić z imienia i nazwiska.

PRACOWNICY NA RAZIE ZOSTANĄ

Burmistrz Szczytna Danuta Górska przypomina jednak, że miasto jest mniejszościowym udziałowcem spółki i nie ma wpływu na to, kogo zatrudnia jej prezes. Nie widzi jednak zagrożenia dla pracowników.

- Rozmawiałam na ten temat z prezesem Pratermu. Zapewnił mnie, że spółka będzie korzystać z dotychczasowych zasobów ludzkich – mówi burmistrz. Potwierdza to prezes Marek Zdanowicz. - Naszą intencją jest przejąć od 1 lipca system w oparciu o istniejącą załogę – mówi. Dodaje jednak, że konieczne będą zmiany organizacyjne wynikające z wyłączenia z eksploatacji kotłowni na ul. Żeromskiego i Andersa. Ta pierwsza ma być zamknięta już na początku przyszłego sezonu grzewczego, druga w późniejszym terminie.

- Siłą rzeczy w związku z tym zatrudnienie się zmniejszy, ale nie stanie się to z dnia na dzień – mówi Marek Zdanowicz. Zapewnia, że jest w stałym kontakcie ze związkowcami, którzy są informowani o przebiegu całego procesu przejmowania sieci ciepłowniczej.

- Z naszej strony nie ma żadnych utrudnień ani tajemnic – zapewnia prezes.

DALKIA, NIE PRATERM

Przy okazji Marek Zdanowicz poinformował nas o zmianie nazwy spółki, na czele której stoi.

- Dwa lata temu Praterm wszedł w skład międzynarodowej grupy energetycznej DALKIA i teraz nazywamy się DALKIA Szczytno – mówi prezes.

Ewa Kułakowska