Po raz piąty z rzędu najbardziej sprawni okazali się honorowi dawcy krwi ze Świętajna, pokonując rywali z całego powiatu. Już 9 sierpnia będą reprezentować ziemię szczycieńską podczas spartakiady wojewódzkiej.

Niepokonane Świętajno

Doroczna, tradycyjnie spartakiada "na wesoło" krwiodawców rejonu szczycieńskiego odbyła się w sobotę 21 czerwca w Świętajnie. Do zmagań przystąpiły, oprócz drużyny gospodarza, także reprezentacje klubów z Pasymia i Dźwierzut oraz dwa zespoły szczycieńskie, z których jeden występował w barwach Zarządu Powiatowego PCK, drugi natomiast tworzyli zawodowi strażacy. Nowością był udział, choć poza konkurencją, drużyny młodzieżowej ze Świętajna. Pięć dziewcząt, uczennic miejscowego gimnazjum i szkoły podstawowej, córek honorowych dawców krwi, ambitnie stawiało czoła dorosłym. Jak mówi prezes zarządu HDK w Szczytnie Wiktor Czerniachowski, poczynały sobie nad podziw dzielnie.

- Jedna piłką lekarską rzuciła aż 12 metrów, podczas gdy dorosłym chłopom siły wystarczało najwyżej na 8 - mówi prezes Czerniachowski dodając, że pomysł klubu HDK ze Świętajna, by dopuścić do sportowych zmagań młodzież, bardzo się spodobał i najprawdopodobniej zostanie do organizacji spartakiady wpisany na stałe.

Uczestnicy sportowej zabawy mieli do wykonania także trudniejsze bądź też zabawniejsze zadania. Trzeba było między innymi skakać w worku, biegać na czas z kubkiem pełnym wody tak, by jak najmniej uronić, rzucać podkową czy w końcu... beretem. Ta ostatnia konkurencja wywołała sporo śmiechu wśród publiczności, bowiem porywisty wiatr powodował czasami, że nieszczęsny beret, wbrew woli rzucającego, nie szybował do przodu, lecz spadał za plecami zawodnika. I tylko jurorzy mieli kłopot, czy w takiej sytuacji odległość rzutu liczyć w wartościach ujemnych, czy też bezwzględnych. Wiatr szczególnie nie sprzyjał strażakom, którzy po kilkuletniej zniżce formy odzyskali wigor i mieli szansę odebrać palmę pierwszeństwa "etatowym" zwycięzcom - krwiodawcom ze Świętajna. Przed tą ostatnią konkurencją mieli zaledwie dwa punkty straty do lidera. Beret jednak nie kask, lekki był i fruwał gdzie chciał, co ostatecznie spowodowało, że po raz piąty z rzędu najlepszymi sportowcami wśród krwiodawców zostali reprezentanci tegorocznego gospodarza spartakiady.

Wszyscy uczestnicy zmagań otrzymali nagrody, ufundowane przez władze samorządowe, przede wszystkim powiatowe, zwycięska drużyna otrzymała też puchar, a dokładniej nawet dwa puchary, drugi bowiem ufundował "swoim" ludziom wójt Świętajna Jerzy Fabisiak, jako dowód uznania za wszystkie dotychczasowe osiągnięcia sportowe. Tych zresztą jest niemało. Swoistą "ozdobą" boiska była bowiem gablota, w której na widok publiczny wystawiono wszystkie trofea miejscowych. Niektórzy twierdzili, że ta demonstracja była psychologicznym batem na przeciwników, ale na te zarzuty dawcy ze Świętajna tylko wzruszali ramionami, bo w końcu gabloty nie wozili ze sobą ani w ubiegłym roku do Pasymia, ani dwa lata temu do Dźwierzut, a zwyciężali.

Drużyna ze Świętajna, w składzie: Zbigniew Pepłowski, Artur Paradowski, Piotr Dąbrowski, Andrzej Samoraj i Marcin Piekarski, z prezesem klubu Stanisławem Ciemińskim, na początku sierpnia wystartuje w spartakiadzie wojewódzkiej. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku ci sami krwiodawcy uzyskali w województwie drugie miejsce.

Halina Bielawska

2003.06.25