W piątkowy wieczór na głównej scenie Festiwalu Dni i Noce Szczytna z wyjątkowym, jubileuszowym koncertem wystąpi Hunter świętujący 40-lecie działalności. Lider kultowej grupy Paweł Grzegorczyk opowiada o tym, kiedy tak naprawdę powstał zespół, jakie były jego początki, dlaczego na Dniach i Nocach zdarzyło mu się grać z półplaybacku oraz jak to się stało, że zamienił skrzypce na gitarę elektryczną.

- Czy pamiętasz moment, w którym zdecydowałeś, że zakładasz zespół? Co było impulsem do tego?
- Zawsze byłem fanem muzyki, a od momentu, kiedy usłyszałem po raz pierwszy Black Sabbath, Deep Purple, AC/DC, po prostu oszalałem. To było coś, co zmieniło moje życie i mówię to z pełnym przekonaniem. Potem pojawiły się takie zespoły jak Iron Maiden, Def Leppard. Był to okres ogólniaka. Każdy chyba wtedy chciał grać, każdy słuchał takiej muzyki. Pamiętam pierwszy plakat z Iron Maiden z takiego pisma „Razem”, którego dawno już nie ma. Niewiele było na nim widać – był bardzo ciemny, ale każdy miał ten plakat.
Przygodę z muzyką zawdzięczam też moim rodzicom, ponieważ to oni wysłali mnie do szkoły muzycznej. Początkowo poszedłem tam z wielką chęcią i pasją. Potem się okazało, że niestety proza życia, potrzeba ćwiczenia gam i pasaży, zmienia perspektywę. Koledzy szli grać w piłkę, a ja brałem skrzypce i musiałem lecieć do szkoły. To z jednej strony trochę odbierało dzieciństwo, a z drugiej ukształtowało mnie takim, jakim jestem.
- Jak ze skrzypka stałeś się gitarzystą?
- Byłem fanem, wręcz fanatykiem muzyki heavymetalowej. Był to duży kontrast do tego, co robiłem z klasyką, więc gitara elektryczna to był dla mnie kompletnie inny świat, zwłaszcza po skrzypcach, do których miałem uraz. A gitara tak przepięknie hałasowała. Ćwiczyłem na niej po osiem godzin dziennie. Te moje pierwsze gitary były straszne. Teraz młody człowiek idzie do sklepu, rodzice kupują mu Gibsona czy Fendera. Super, bo zaczyna grać na świetnych instrumentach, ale ja pamiętam, jak każda kolejna gitara była dla mnie nagrodą, czymś, dla czego warto było ćwiczyć. Więc to było nieuchronne, że musiał powstać zespół. Tylko pytanie, w którym momencie. W ogólniaku szukałem kogoś do grania, no i spotkałem Grześka Sławińskiego i zaczęliśmy grać.
- Jak wyglądały wasze początki?
Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.