Jako motto przytoczę króciutki fragment dialogu z dramatu Stanisława Wyspiańskiego „Wesele”. Panna młoda, nie rozumiejąc tematu rozmowy, tłumaczy się: „jo myślała, że co inne”, a wówczas ksiądz dopowiada: „naiwne to i niewinne”.
Przypominałem sobie ten cytat co najmniej kilka razy odkąd, jak co roku latem, „rezyduję” na wieży widokowej Szczytna. Tym razem okres urlopowy zdominowała pandemia, co oznacza całkiem inny niż dotychczas ruch turystyczny. Zacznę od tego, że chociaż już ponad miesiąc goszczę zwiedzających, to jak dotychczas nie odwiedził mnie żaden obcokrajowiec. A przecież w poprzednich latach nie było dnia, abym nie musiał, zresztą z niejakim trudem, usiłować rozmawiać, w obcych językach. Z Niemcami, Holendrami, czy Hiszpanami. To wcale nie oznacza, że zwiedzających jest mniej. Narodu przychodzi co niemiara, ale jest to zupełnie inne środowisko niż w latach poprzednich. Przede wszystkim odwiedzają wieżę wieloosobowe grupy rodzinne. Najczęściej czwórka dorosłych i co najmniej tyle dzieci. Zapewne kwaterują wspólnie gdzieś w okolicy. Nie są to mieszkańcy wielkich miast. Raczej małych i średnich miasteczek, które nie są turystycznie atrakcyjne. Myślę, że to ci sami turyści, którzy w poprzednich latach korzystali z niedrogich stosunkowo wakacji zagranicznych. Zwłaszcza tych z hotelami specjalnie dla nich przygotowanymi, czyli z polską kuchnią i polskim tłumaczem. W tym roku wybrali znacznie bezpieczniejsze Mazury.
Skąd motto mojego felietonu? Wyjaśniam. Większość tegorocznych turystów, to ludzie, którzy przyjechali tu dla pełnego relaksu, czyli nad wodę, aby poplażować i zażyć słońca. Tak jak w hotelowych enklawach nadmorskich kurortów w ciepłych krajach Europy.