NARODZINY LEGENDY
Liczne pozostałości po armii generała Samsonowa znajdowano pomiędzy Nidzicą, Jedwabnem a Wielbarkiem jeszcze wiele lat po I wojnie światowej.
Przed 1945 r., podobnie jak i obecnie, rzeczy wartościowe trzeba było obowiązkowo zgłaszać i oddawać. Jednak zdarzało się, że pokusa zatrzymania sobie cennego znaleziska była zbyt duża. O pechowcach przyłapanych na przywłaszczeniu sobie cennych znalezisk pisała prasa, która z czasem zaczęła historie o skarbach podkolorowywać. W ten sposób narodziła się legenda o złotym skarbie generała Samsonowa.
Posiedzicielka Dorota Fidor we Wielbarku znalazla po inwazji rosyjskiej kilka paczek rubli papierowych, wartości około 5000 marek; pieniędzy tych nie oddala, lecz zatrzymała dla siebie. Za to skazała ją izba karna w Olsztynie na 1500 marek grzywny.
(„Dziennik Poznański”, nr 156, 12 lipca 1916.)
PRASOWE REWELACJE
W rzeczywistości II Armia nie miała przy sobie złota. W kasach korpusowych i pułkowych były tylko pieniądze papierowe i monety srebrne o mniejszych nominałach - do pół rubla. Bajki o skarbie Samsonowa prasa polska pisała już w okresie międzywojennym. W 1933 r. polskie gazety rozpisywały się o rzekomym odnalezieniu skarbu generała Samsonowa liczącego 1350000 rubli w złocie i pochodzącego z kasy armijnej, która zdążyła wydostać się z okrążenia. O pieniądze te upomnieli się nawet mieszkający na zachodzie Europy emigranci rosyjscy. Do tematu powrócono w latach 80. i kontynuuje się go z powodzeniem do dnia dzisiejszego. Szczególnie często pisała na ten temat prasa olsztyńska. W lipcu 2020 r. o złotym skarbie generała Samsonowa napisano nawet do dodatku („Rzecz o historii”) do „Rzeczpospolitej”. Niestety tekst ten nic wspólnego z historią nie miał, a swoją absurdalnością o wiele przewyższył to, co ukazywało się na temat skarbu Samsonowa w olsztyńskiej prasie.