Był nie tylko Głową Kościoła i przywódcą religijnym, który potrafił swoją charyzmą przyciągać tłumy, ale także niekwestionowanym autorytetem moralnym, zarówno dla wierzących, jak i niewierzących. O znaczeniu pontyfikatu Jana Pawła II i niezapomnianych spotkaniach z Nim opowiadają mieszkańcy Szczytna.

LIST DO OJCA

Elżbieta Kojtek jeździła na papieskie msze podczas niemal wszystkich pielgrzymek Ojca Świętego do Polski. W 1979 roku uczestniczyła we mszy odprawianej przez Jana Pawła II na placu Zwycięstwa w Warszawie.

Obudził w nas dumę

- Z tamtej wizyty zapamiętałam najbardziej młodzieńczy entuzjazm i radość promieniującą od zebranych na mszy ludzi. Czuliśmy, że za sprawą Ojca Świętego Polska została wyróżniona - wspomina Elżbieta Kojtek. Opowiada też o tym, jak ówczesne służby bezpieczeństwa starały się utrudnić wiernym bezpośredni kontakt z Papieżem.

- Sektory zostały ustawione tak, aby nie było Go widać. Dla nas jednak nie stanowiło to przeszkody, bo przecież liczyła się sama Jego obecność - mówi.

W 1999 roku pani Elżbieta przeżywała trudny okres w związku z chorobą najmłodszego dziecka.

- Pewnej nocy postanowiłam napisać list do Papieża. Zwracałam się do Niego wtedy jak do własnego ojca. Na końcu umieściłam słowa "Do zobaczenia w Ełku", bo było to na krótko przed Jego wizytą w tym mieście. Bardzo pragnęłam, by chociaż spojrzał na kopertę - opowiada. Po jakimś czasie otrzymała odpowiedź z Watykanu. Przesyłka zawierała papieskie błogosławieństwo i tekst modlitwy za rodzinę. Na spotkanie do Ełku pojechała ze swoimi najbliższymi podniesiona na duchu. Jej zdaniem, najważniejszym przesłaniem pontyfikatu Jana Pawła II jest troska o drugiego człowieka i ukazanie sensu cierpienia.

- Wspaniałe było to, że Papież pozostawał blisko każdego z nas. Rozumiał Go i filozof, i prosty człowiek. Uczył, że cierpienie, choroba i niepełnosprawność mają głębszy sens niż nam się wydaje - mówi Elżbieta Kojtek.

NIEPOWAŻNI DYGNITARZE

Marian Wasilewski, dyrektor Zespołu Szkół nr 1, miał okazję spotkać się z Ojcem Świętym w Rzymie dwukrotnie. Było to w 1995 roku podczas pielgrzymki połączonej ze zwiedzaniem Włoch. Do pierwszego spotkania doszło w papieskiej Auli Pawła VI.

- Wchodziłem tam jako turysta, audiencja stanowiła dla mnie kolejny punkt zwiedzania Rzymu. Kiedy jednak wśród śpiewu grup pielgrzymów z całego świata usłyszałem śpiew górali, nie mogłem opanować wzruszenia, łzy same płynęły mi po policzkach - wspomina.

Drugie spotkanie z Janem Pawłem II miało miejsce w letniej rezydencji papieskiej w Castel Gandolfo. Marian Wasilewski wraz z członkami Stowarzyszenia Młodzieży Katolickiej z Warmii i Mazur uczestniczył wówczas we mszy odprawianej przez Ojca Świętego. Pielgrzymi z naszego regionu przygotowali wówczas nawet specjalną piosenkę, którą wykonali w obecności Papieża. Kiedy zbliżał, by pozdrowić pątników, ci odśpiewali Mu chóralnie "Hej, Mazury".

- Ćwiczyliśmy to śpiewanie całą noc - opowiada dyrektor Wasilewski. Zapamiętał też, że Jan Paweł II podszedł do dzieci i, wiedząc, że są z Mazur, zapytał je, czy pływają na kajakach. W młodości często sam brał udział w kajakowych spływach po mazurskich jeziorach.

Według Mariana Wasilewskiego, wielką zasługą Papieża było obudzenie w Polakach dumy narodowej w okresie PRL-u.

- Podczas Jego pierwszej pielgrzymki do Polski okazało się, że tak naprawdę komuniści nie mają żadnej władzy. Na tle Ojca Świętego komunistyczni dygnitarze wyglądali niepoważnie, na nic zdał się ich cały blichtr. Po prostu nie istnieli przy Nim - opowiada dyrektor. Marian Wasilewski istotę papieskiego nauczania pojął w pełni dopiero podczas tegorocznej Wielkanocy.

- Do tej pory nie bardzo rozumiałem, dlaczego schorowany i słaby pokazuje się publicznie. Przykro było na Niego patrzeć. Kiedy jednak w Wielkanoc zobaczyłem Go w oknie, pojąłem, że każdy musi spełnić swoją misję do końca i pełnym zaangażowaniem, tak jak Papież - mówi Marian Wasilewski.

BURMISTRZOWI ODEBRAŁO MOWĘ

W październiku 2000 roku z wizytą do Rzymu udał się wraz z rodziną ówczesny burmistrz Szczytna Henryk Żuchowski. Pojechał tam nieoficjalnie, bo chociaż delegacja szczycieńskich samorządowców przymierzała się do odwiedzenia Wiecznego Miasta dużo wcześniej, to z wyprawy nic nie wyszło. Zdecydowały o tym względy finansowe - radni musieliby zapłacić za wyjazd z własnych kieszeni. Burmistrz postarał się więc o to, by honorową statuetkę Juranda wraz z życzeniami od mieszkańców Szczytna przekazać Ojcu Świętemu podczas swojej prywatnej podróży do Rzymu.

- Wyjazd był zorganizowany błyskawicznie. W ostatniej chwili zdążyliśmy z wykonaniem specjalnej tabliczki pod statuetką. Poza tym nie miałem stuprocentowej pewności, czy uda mi się zamienić z Papieżem choć kilka słów - wspomina Henryk Żuchowski. Niewiele brakowało, by spotkanie nie doszło do skutku. Wszystko przez polityczne zawirowania, które zmusiły ówczesnego burmistrza do powrotu do Szczytna.

- Spotkanie było zaplanowane na niedzielę, ale ze względu na zaistniałą sytuację, odbyło się w środę - opowiada Henryk Żuchowski.

Kiedy wraz z żoną i córką stanął wreszcie przed obliczem Jana Pawła II, wzruszenie odebrało mu mowę.

- Pierwszy raz zdarzyło mi się coś takiego. Zanim stanąłem przed Papieżem, przygotowałem specjalną przemowę, ale zdołałem wypowiedzieć tylko trzy wyrazy. Później zauważyłem, że inni reagowali podobnie - wspomina były burmistrz. Mimo wzruszenia, zdołał jednak przekazać Papieżowi statuetkę Juranda z napisem: "Jego Świątobliwości Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II z życzeniami łask Bożych w trzecim Millenium - mieszkańcy Szczytna".

- W ten sposób jakiś symboliczny kawałek naszego miasta został w Watykanie - mówi Henryk Żuchowski. Co uważa za największą wartość pontyfikatu Jana Pawła II?

- Papież uczył, jak żyć i żył, jak uczył. Nie zostawił nam tylko pustych słów, ale pokazał, jak wcielać je w życie - mówi były burmistrz.

PAPIEŻ REWOLUCJONISTA

Obecny burmistrz Szczytna Paweł Bielinowicz podkreśla zasługi Jana Pawła II w obaleniu komunizmu.

- Pamiętam, że na pierwszym zebraniu założycielskim NSZZ "Solidarność" w naszym zakładzie powiesiliśmy Jego portret. W tym czasie brakowało autorytetów. On był jedynym - wspomina. Paweł Bielinowicz uczestniczył prawie we wszystkich pielgrzymkach Papieża do Polski. Najbardziej utkwiła mu w pamięci ta z 1987 roku.

- Byłem na mszy w Gdańsku. Potajemnie, w obawie przed milicją, wnosiliśmy wtedy transparenty z napisem "Solidarność". Aby nikt ich nie znalazł w plecakach, pocięliśmy je na kawałki. Dopiero w trakcie mszy pospinaliśmy je agrafkami i unieśliśmy w górę - opowiada burmistrz. Dodaje, że wielkie wrażenie zrobiła na nim papieska homilia.

- Żyliśmy wówczas solidarnością walki, a On nauczał nas, czym jest solidarność codzienna, ogólnoludzka.

Burmistrz nie zgadza się z głosami zarzucającymi Janowi Pawłowi II konserwatyzm.

- W czasie swojego pontyfikatu zrobił w Kościele wielką rewolucję, bo wyszedł do ludzi, nie zamknął się za murami Watykanu - uważa Paweł Bielinowicz. Czy Szczytno powinno w jakiś sposób uhonorować Papieża?

- Inicjatywę pozostawiam mieszkańcom. Byłaby cenna, gdyby wyszła od nich, a nie od władz - odpowiada.

Ewa Kułakowska

Z KAJAKA NA BISKUPA

Szczytno nie znalazło się nigdy na trasie pielgrzymek Ojca Świętego po naszym kraju. Dla całkiem pokaźnej grupy mieszkańców naszego miasta i powiatu nie stanowiło to wcale przeszkody, by być blisko Papieża nie tylko modlitwą, ale i ciałem. Szczytnianie uczestniczyli w spotkaniach z Janem Pawłem II podczas pielgrzymek do Polski (najbliżej mieliśmy do Olsztyna i Ełku), jeździli również do Rzymu. Jedną z takich osób był ks. dziekan Józef Drążek.

- Po raz pierwszy widziałem się z Ojcem Świętym w 1983 r., gdy na 25-lecie moich święceń wybrałem się z dwunastoma księżmi na pielgrzymkę do sanktuarium w Mentorella. W drodze powrotnej zajechaliśmy do Rzymu - mówi ks. dziekan. - Papież podjął nas w Sali Klementyńskiej Pałacu Apostolskiego (tej samej, w której w minioną niedzielę wystawiono ciało Jana Pawła II - przyp. red.). W Rzymie Jana Pawła II widziałem jeszcze dwukrotnie, m.in. podczas kanonizacji Urszuli Ledóchowskiej. Blisko Papieża byłem także w Olsztynie w 1991, gdy odbywał swoją pielgrzymkę do Polski.

Dziekan Drążek najlepiej zapamiętał swoje pierwsze spotkanie z Janem Pawłem II. We wspomnianym 1983 r. Karol Wojtyła obchodził również 25-lecie, tyle że święceń biskupich.

Specyficzny wkład w terminowe stawienie się późniejszego papieża w warszawskim Pałacu Prymasowskim latem 1958 r. miał... Stanisław Drążek, ojciec świeżo wówczas wyświęconego księdza Józefa Drążka. Biskupia nominacja zaskoczyła bowiem Karola Wojtyłę w trakcie spływu kajakowego, w którym uczestniczył w okolicach Olsztynka. Pół wieku temu komunikacja wyglądała zupełnie inaczej niż obecnie i szybkie dotarcie do stolicy z naszych terenów nie było sprawą prostą. Ksiądz Wojtyła do stolicy zmierzał w pożyczonej sutannie i korzystając z życzliwości człowieka, który zgodził się go podwieźć kilkanaście kilometrów. Taką osobą okazał się właśnie Stanisław Drążek.

(gp)

2005.04.06