Niegdyś wojskowe, a dziś cywilne międzynarodowe lotnisko w Szymanach stało się na powrót areną militarnych działań.
Odbywała się na nim część ćwiczeń wojskowych prowadzonych w ramach manewrów „Dragon-17”. W tym największym wojskowym przedsięwzięciu szkoleniowym w kraju wzięło udział 17 tys. żołnierzy nie tylko z Polski, ale i 9 krajów sojuszniczych oraz NATO. Wśród nich znaleźli się też żołnierze 6. Brygady Powietrznodesantowej, którzy w ramach ćwiczeń przechwycili lotnisko w Szymanach z rąk nieprzyjaciela.
Na lotnisko przylecieli potężnymi amerykańskimi turbośmigłowymi samolotami transportowymi Lockheed C-130 Hercules.
Obserwując manewry zauważyliśmy, że łopaty czterech silników tej maszyny wytwarzały taki wielki podmuch, że nieomal wywracał on żołnierzy wybiegających z samolotu. Niedługo potem przybyły posiłki – wylądowały już nieco mniejsze transportowce Casa, dla odmiany produkowane nie w Ameryce, a w Hiszpanii.
Żołnierze, który zdobyli lotnisko w Szymanach, jak wspomnieliśmy, wchodzili w skład 6. Brygady Powietrznodesantowej, którą z kolei tworzy m. in. 8. Batalion Powietrznodesantowy z Bielska-Białej, o którym za chwilę.
PO BITWIE
Po zakończonych manewrach wojskowi z Bielska Białej przyjechali do Szczytna, gdzie na placu Juranda urządzili spotkanie z mieszkańcami miasta.
- Żołnierze, świetnie przyjęci przez miejscową społeczność, poczuli się w obowiązku odwdzięczyć piknikiem – mówiła nam por. Agata Niemyjska, oficer prasowy 6. Brygady Powietrznodesantowej.
Cywile, tak duzi, jak i mali mogli więc wsiąść do słynnych samochodów Humvee, które stały się znane w całym świecie po walkach w Zatoce Perskiej w 1991 r. i poczuć się jakby brali udział w prawdziwej wojskowej akcji.