- Tu już nie ma innego wyjścia. Musimy zakład w Korpelach zamknąć i sprzedać - mówi w rozmowie z "Kurkiem" prezes Frenoplastu Bohdan Bułhak
- Po 14 latach działalności na terenie specjalnej strefy ekonomicznej w Korpelach podjął Pan decyzję o likwidacji zakładu, w którym pracowało 58 ludzi. Co jest tego powodem?
- Sytuacja ekonomiczna. Mamy mniej zamówień, a duże koszty. W związku z tym musimy redukować wydatki. Już w zeszłym roku chcieliśmy podjąć taką decyzję. Mieliśmy jednak nadzieję, że uda nam się wygrać duży przetarg, ale niestety nie wygraliśmy. W tej sytuacji stanęliśmy przed wyborem: albo trwamy z dumnie podniesioną flagą i idziemy na dno, ogłaszając bankructwo, albo się ratujemy. Wybraliśmy drugie rozwiązanie. To, co robiliśmy w dwóch zakładach, ograniczymy teraz do jednego.
- Nie było innych dróg wyjścia?
- Były. Staraliśmy się o kredyt w 10 bankach, ale żaden nie chciał nam go udzielić. Nawet w Szczytnie dostaliśmy odmowę. No i jak znikąd pomocy, to musimy sobie sami radzić. Bez kredytu nie mogliśmy się zrestrukturyzować.
- Czy decyzja jest nieodwracalna? Może warto byłoby poczekać przynajmniej kilka miesięcy na poprawę koniunktury?
- W tej chwili przymierzamy się do kilku małych przetargów, ale one nie będą o niczym decydowały. Jako zarządzający firmą muszę podejmować decyzje, w tym także bardzo trudne, we właściwym momencie. No i taki moment właśnie nadszedł. Tu już nie ma innego wyjścia. Musimy zakład w Korpelach zamknąć i sprzedać.
- Są chętni?