Przebudowa ul. Kętrzyńskiego, choć pożądana i długo oczekiwana, doprowadza do szewskiej pasji mieszkańców posesji nr 16, 16 A oraz 14. Nowa nawierzchnia ulicy biegnącej obok tych domów została poprowadzona tak wysoko, że uniemożliwiła wjazd czy wyjazd

z podwórek. Mieszkańcy czują się jak uwięzieni i odcięci od świata.

Odcięci od świata

Zdesperowani mieszkańcy ul. Kętrzyńskiego (nr 16, 16 A oraz 14) zaalarmowali redakcję, że wskutek prowadzonej przebudowy drogi ich posesje pozbawione zostały komunikacji z resztą miasta.

- Trwa już to trzeci tydzień, a mimo skarg złożonych w Urzędzie Miejskim nie doczekaliśmy się jakiejkolwiek interwencji czy pomocy – żali się Anna Sosnowska, mieszkanka posesji nr 16. Nową nawierzchnię ulicy poprowadzono tak, że biegnący przy bramie wjazdowej chodnik urywa się nagłym uskokiem głębokim na ok. pół metra. Z tego powodu nie można ani wjechać, ani wyjechać z posesji. Taki sam uskok znajduje się przy wejściowej furtce. Samochód z konieczności państwo Sosnowscy pozostawiają na ulicy. Tymczasem o godz. 1.00 w nocy gasną latarnie, więc dochodzi dodatkowy stres - obawa, czy auto nie zostanie skradzione. Identyczne problemy mają wszyscy mieszkańcy posesji nr 16 a oraz 14. Jak mówi Celestyn Rzeczycki (16 A) udało mu się nawet porozmawiać z jednym z przedstawicieli wykonawcy i przedstawić mu problem z wjazdem na posesję. Ten obiecał, że robotnicy zniwelują uskok, ale, niestety, następnego dnia okazało się, że ów pracownik nie był osobą kompetentną do wydawania takich decyzji i wszystko zostało po staremu. Nadal nie było można wjechać na posesję. - Niby dlaczego mamy za własne pieniądze budować sobie wjazdy czy wyjazdy z posesji - oburzają się odcięci od głównej drogi mieszkańcy. Ich zdaniem poprowadzenie nawierzchni tak wysoko to błąd, więc poprawki umożliwiające im wyjazd czy wjazd na posesje powinien wykonać inwestor.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.