Czy można rozkopać jedyną drogę we wsi, nie zapewniając mieszkańcom skutecznego przejazdu inną trasą, a do tego nie ustawiając znaków informacyjnych? Można. Wystarczy udać się do Koczka. Zbulwersowanym mieszkańcom wójt odpowiada, że … sztucznie wywołują problem.
ROZKOPANA WIEŚ
Koczek, mała letniskowa wieś w gminie Świętajno, doczeka się wreszcie kanalizacji. Zamiast się cieszyć, mieszkańcy jednak załamują ręce. Ekipa budowlana, która rozpoczęła roboty 8 kwietnia, rozkopała drogę prowadzącą do kilkudziesięciu posesji, a objazd wytyczono zaśnieżonymi duktami leśnymi.
- Z dnia na dzień zostaliśmy niemalże odcięci od świata – żali się mieszkanka Koczka Anna Szymborska. O tym, że inwestycja jest planowana wszyscy tu wiedzieli, ale nikt nie poinformował o dacie rozpoczęcia prac. Nie przygotowano też należycie drogi objazdowej. Próbującym się wydostać ze wsi, albo do niej wjechać kierowcom budowlańcy od początku wskazywali leśną, zasypaną śniegiem drogę. Na skutki nie trzeba było długo czekać. We wtorek 9 kwietnia wykopy uniemożliwiły dojazd do jednej z posesji karetce. Zdenerwowani mieszkańcy zaalarmowali o tej sytuacji urząd gminy. Po interwencji urzędników robotnicy zasypali doły i karetka mogła dojechać do celu. - Aż strach pomyśleć co by było gdyby stan chorego był krytyczny – martwią się mieszkańcy. Bulwersuje ich przy tym postawa wójta, który najwyraźniej lekceważy problem.
- Kierowca karetki mógł pojechać objazdem, a on chciał koniecznie przez środek wsi, tam gdzie akurat było zamknięte – mówi wójt Janusz Pabich.
– Przecież ta leśna droga była nieodśnieżona. Karetka utknęłaby tam razem z chorym – oburza się inny mieszkaniec Koczka, Adam Domżała. Wie co mówi. Sam ten odcinek próbował pokonać jadąc do pracy, ale, jak relacjonuje, była to prawdziwa droga przez mękę.