Dramat rodziny z Lesin Małych. W pożarze straciła dom, w którym przebywało sześć osób, w tym młoda kobieta w ciąży oraz małe dziecko. Wszyscy znaleźli tymczasowe lokum u krewnych. Pogorzelcy liczą jednak, że z pomocą sąsiadów i ludzi dobrej woli uda im się odbudować strawiony przez ogień dom.

Ogień zabrał im dach nad głową
Kiedy na miejsce przyjechała straż pożarna, ogniem objęty był już niemal cały dach domu

Noc z 2 na 3 stycznia na długo pozostanie w pamięci Ewy Drężek z Lesin Małych i jej rodziny. Po północy w ich drewnianym domu wybuchł pożar. Wszystko wskazuje na to, że najpierw zapaliły się nieczyszczone sadze w przewodzie kominowym, a następnie ogień przeniósł się na poddasze budynku i zaczął szybko rozprzestrzeniać. Kiedy na miejsce przyjechała straż pożarna, palił się już niemal cały dach. W domu przebywało sześć osób, w tym 15-miesięczne dziecko oraz kobieta w ciąży bliźniaczej. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Jedynie 18-latka uskarżała się na ból głowy i klatki piersiowej. Po przebadaniu przez załogę karetki pogotowia pozostała jednak na miejscu. Podczas akcji gaśniczej strażacy zdołali wynieść z płonącego budynku część mebli oraz sprzęt AGD. - Musieliśmy jednak w pewnym momencie wycofać ratowników z obiektu, bo zaczął się zawalać strop – relacjonuje kpt. Łukasz Wróblewski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Szczytnie. Pożar został ugaszony, ale szkody które wyrządził, są znaczne. Dom nie nadaje się do użytku. Rodzina znalazła tymczasowe schronienie u krewnych. Po pożarze do pogorzelców udali się pracownicy ośrodka pomocy społecznej w Wielbarku. - Na pewno nie zostawimy ich bez pomocy. Wesprzemy rodzinę finansowo na częściowy zakup materiałów budowlanych – deklaruje kierownik ośrodka Ewa Romanos. Dodaje, że uruchomiono także zbiórkę pieniędzy na jednym z portali internetowych. - Najbardziej potrzebujemy materiałów budowlanych, bo chcemy odbudować dom – mówi jego właścicielka Ewa Drężek. Dodaje, że przydadzą się także ubrania, bo te stracili w pożarze.

(ew)