Osamotnione ławki

Piękna pogoda, już nawet nie wiosenna, a wręcz letnia, skłania do spędzania jak najwięcej czasu na świeżym powietrzu, m. in. na spacerach. Dlatego też nad małym jeziorem widać wiele osób przechadzających się alejkami, które i owszem są uprzątnięte, ale z kolei pod ławkami zalegają rozmaite śmieci. Cóż, cały ich szereg stojący między zejściem od kościoła, aż po przedszkole „Smyk” praktycznie nie posiada śmietniczek - fot. 1. Co to się stało? Czy może służby porządkowe zabrały kosze na śmieci do jakiejś renowacji, czy czegoś w tym rodzaju? Otóż nie, betonowe, dość ciężkie śmietniki są tu nadal, tuż obok, tyle że praktycznie nie do wykorzystania, gdyż pławią się w... wodzie - fot. 2. Oto jak jakieś bęcwały przygotowały koszom wielkanocny całozanurzeniowy śmigus-dyngus. Napotkani przez nas spacerowicze postulowali, aby sprawców takich czynów publicznie sprać na placu Juranda wielkanocnymi rózgami i to tak, aby na dobre wyszły im z głowy podobne pomysły. Poza tym inni przechodnie, nie dostrzegając na wodzie fontanny, już snuli domysły, że ta zepsuła się i w tym roku już nie będzie tej atrakcji.

Tymczasem, jak informuje nas Krystyna Lis z Urzędu Miejskiego, fontanna ma się dobrze, nie uległa żadnej awarii i za parę dni, czyli 28 kwietnia zostanie zholowana na wodę, aby w majowy weekend tryskać pełną mocą.

PTASIE MIASTO

Na wodach małego jeziora widać sporo wodnego ptactwa. Po toni dostojnie pływają łabędzie, także dzikie kaczki oraz perkozy, ale prawdziwe zatrzęsienie tych podniebnych zwierzaków jest na dużym jeziorze w okolicy półwyspu.

Zainstalowała się tam liczna kolonia krzykliwych mew, które założyły w tym miejscu dziesiątki gniazd. Pośród nich spokojnie pływa para dorodnych łabędzi, która także uwiła sobie wielkie gniazdo. Samiec nie opuszcza samicy i towarzyszy jej przez cały czas, ani na krok nie odstępując. Zupełnie inaczej jest z perkozami. Obok jakaś parka tych ptaków także ma gniazdko na wodzie, ale samica sama wysiaduje jajka, bez niczyjej asysty - fot. 3.

W pewnym momencie czymś spłoszona, na chwilę opuściła gniazdo i wówczas mogliśmy policzyć, że znajduje się w nim pięć jajek (szczegół w żółtym otoku na fot 5). Zauważony przez nas gatunek to perkoz zwany dwuczubym, a dlaczego akurat tak, wyjaśnia kolejne zdjęcie - fot. 4. Wszystko to możemy obserwować z nowo wybudowanej alejki, która obecnie sięga już właśnie do półwyspu – warto się tędy przejść.

BOĆKI NA WIZJI

Podczas gdy my mamy okazję podglądać przyrodę bezpośrednio z poziomu nadjeziornych alejek, gdzie indziej można to czynić przez internet, tak jak to dzieje się w Świętajnie. Władze gminne już trzy lata temu niemałym wysiłkiem zainstalowały kamerę nad bocianim gniazdem uwitym na słupie stojącym tuż przy obecnym placu targowym.

Przedsięwzięcie to zostało zrealizowane w ramach programu EKO-PROJEKT dofinansowanego z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Olsztynie. Pomysłodawcy spodziewali się, że będzie to dobry sposób na wypromowanie gminy i jednocześnie podniesienie świadomości ekologicznej miejscowych oraz turystów. Obraz transmitowany przez wspomnianą kamerę miał być oglądany na ekranie umieszczonym w oknie miejscowej biblioteki. Niestety, stało się tak, że boćki po krótkiej wizycie w gnieździe i przyniesieniu zaledwie kilku patyków przeniosły się w inne miejsce i nic z transmisji nie wyszło. Następnego roku ptaki znów przyleciały i tym razem zadomowiły się na dobre, dochowując się potomstwa. Niestety kamery w gnieździe tym razem nie było, gdyż została zainstalowana w pobliskiej szkole, jako element monitoringu. Wreszcie w tym roku udało się! W gnieździe pojawił się najpierw jeden ptak, potem drugi, no i można je śledzić okiem kamery - fot. 5. Transmisję z bocianiego gniazda możemy oglądać non stop na stronie Urzędu Gminy, ale obraz ładuje się niezwykle powoli. Albo jest zbyt dużo chętnych do oglądania boćków, albo stronę obsługuje marny serwer. Jednak, jak usłyszeliśmy od mieszkańców Świętajna, w bibliotece wszystko jest w porządku.

Na tamtejszym komputerze obraz ładuje się szybko, ale nie jest, jak zapowiadano podawany na ekran zainstalowany w oknie, a na zwykły monitor ustawiony przy komputerze. Aby obejrzeć transmisję, trzeba po prostu do biblioteki wejść, jak to właśnie czyni grupka dzieci, czyli Roksana Olbryś oraz bracia Kacper i Szymon Malonowie- fot. 6.Przychodzą oni do biblioteki dość często, aby nie tylko pożyczyć coś do czytania, ale przy okazji pograć na komputerach. Tych, jak mówi Roksana jest w bibliotece aż dziewięć, w tym trzy nowoczesne, z płaskimi monitorami. Właśnie na jednym z nich oglądała ona kilka dni temu transmisję z bocianiego gniazd, ale wówczas był tylko jeden, teraz obejrzy parę.

NIEBEZPIECZNE RUINY

Za posesją nr 68 leżącą przy ul. Konopnickiej stoją dwa budynki gospodarcze. Ich stan techniczny jest opłakany. Jeden z nich, mniejszy, ma zawaloną przybudówkę, w większym oberwał się dach i aż dziw bierze, że coś takiego stoi w naszym mieście i to niedaleko do kościoła Wniebowzięcia NMP - fot. 7.

Użytkownicy tych obiektów skarżą się nam, że nie da się z nich korzystać, a jak idzie się po opał, to może na człowieka spaść kawałek dachu i wypadek gotów. Trudno nie przyznać im racji, gdyż rudery to, a zwłaszcza ta z oberwanym dachem, niesłychane. Co gorsza, stosunki własnościowe w opisywanej posesji są dość skomplikowane, więc jedni zwalają winę na drugich za to, że dopuszczono do takiego stanu i że ruder nie rozebrano. Nie wdając się w ustalania po czyjej stronie leży wina, dość dodać, że na spotkaniu wspólnoty w ubiegłym roku zdecydowano, że rozbiórka się odbędzie i oszacowano jej koszty na ok. 10 tys. złotych. W tym roku zastrzeżenia wniósł jednak Zakład Gospodarki Komunalnej, twierdząc, że to za dużo, no i sprawa utknęła.

Jednak jak dowiadujemy się w Urzędzie Miejskim, jeśli wola użytkowników jest taka, aby ruiny rozebrać, to miasto dofinansuje tę robotę i problem będzie z głowy. Przy okazji naszej wizyty mieszkańcy posesji pokazali nam też śmietnik, który stoi tu w kącie ogrodu - fot. 8. Nieczystości z metalowych pojemników, widocznych po lewej stronie fotografii są systematycznie wywożone, ale niestety, nie dotyczy to gratów, które zostały złożone za tymi pojemnikami. Piętrzy się tam ich cała sterta i to już od kilku lat. ZUK jak tego nie wywiózł, tak nie wywozi, no i jak to wygląda.

PS.

Jak poinformowała nas jedna z mieszkanek ul. Konopnickiej, po naszej interwencji niebezpieczne budynki ogrodzono, umieszczając na nich informacje o zagrożeniu jakie stwarzają.