Organizacja środowiskowych domów samopomocy na terenie powiatu szczycieńskiego przebiega nader opornie. Niedawno fiaskiem zakończyła się próba utworzenia takiej placówki w Sąpłatach, teraz z problemami boryka się otwarty przed miesiącem ośrodek w Piasutnie. Obawy wzbudza nie tylko jego warunkowe dopuszczenie do użytkowania, ale też kierownik, który w świetle przepisów nie posiada kwalifikacji z zakresu pomocy społecznej.

Ośrodek z wątpliwościami

GMINA NIE PODOŁAŁA

Do organizowania Środowiskowego Domu Samopomocy w Piasutnie gmina Świętajno przystąpiła w ubiegłym roku. Na ten cel przeznaczyła blisko 400 tys. złotych. Siedzibą nowej placówki miał być budynek po byłej szkole. Szybko okazało się jednak, że wspomniana kwota to o wiele za mało, żeby środowiskowy dom samopomocy mógł rozpocząć normalną działalność. W budynku nie udało się zainstalować wielu urządzeń, dzięki którym spełniałby on wszelkie standardy obowiązujące w placówkach dla niepełnosprawnych. Ekspertyzy wykonane w marcu przez sanepid i straż pożarną ujawniły szereg nieprawidłowości. Dotyczyły one urządzeń sanitarnych, rozwiązań technicznych (np. brak dźwigu hydraulicznego w windzie) oraz niespełniającego wymogów ochrony przeciwpożarowej dachu byłej szkoły. Mimo to budynek został dopuszczony do użytkowania przez powiatowego inspektora budowlanego. Wprawdzie inicjatorem powstania placówki była gmina, ale w kwietniu bieżącego roku, samorząd ze Świętajna, przekazał ją w zarząd starostwu powiatowemu w Szczytnie. - Wójt Pabich wystąpił do nas z taką propozycją, ponieważ okazało się, że gmina nie jest do tego zadania odpowiednio przygotowana - tłumaczy starosta Jarosław Matłach. Dlaczego zatem w ogóle do niego przystąpiła? Zdaniem starosty zdecydowała o tym lokalna opinia publiczna.

- Ludziom w gminach bardzo zależy na tym, żeby budynki po byłych szkołach nadal były wykorzystywane dla celów publicznych. Dlatego radni i wójt w Świętajnie podjęli taką decyzję - wyjaśnia starosta. Przekazanie ŚDS samorządowi powiatowemu wymagało również zmiany planowanego zasięgu placówki. W myśl pierwotnych planów mieli z niej korzystać mieszkańcy dwóch gmin: Świętajno i Rozogi. Obecnie ma ona służyć pensjonariuszom z terenu całego powiatu.

OGROMNE POTRZEBY

ŚDS w Piasutnie działa już od miesiąca, ale zdaniem zwierzchnika placówki, dyrektora Domu Pomocy Społecznej w Szczytnie Henryka Wilgi na pełne przystosowanie obiektu do potrzeb osób niepełnosprawnych brakuje jeszcze 687 tys. złotych. To o wiele więcej niż pochłonęły dotychczasowe prace.

- Do zrobienia jest jeszcze całe drugie piętro, dach, okna, poddasze, ogrodzenie i dźwig windy - wylicza dyrektor Wilga. Część braków zgłoszonych przez sanepid udało się już wyeliminować. Na uzupełnienie pozostałych placówka ma czas do końca roku. Pieniądze na ten cel ma przekazać Urząd Wojewódzki. Na razie jednak starostwo pozyskało zaledwie 100 tys. złotych. Tymczasem według wstępnego kosztorysu sam remont dachu pochłonie aż 80 tys. złotych.

- Nie ma powodów do obaw. Sukcesywnie będziemy składać wnioski o dofinansowanie. Niektóre kwoty z kosztorysu przygotowanego przez pana Wilgę są nieco na wyrost - uspokaja starosta Matłach. Na razie z usług ŚDS korzysta 20 pensjonariuszy - o 10 mniej niż przewiduje zakładane pierwotnie minimum. Ten problem został już jednak zażegnany. Brakującą liczbę już na początku lipca uzupełnią osoby z gminy Dźwierzuty, gdzie nie powiodła się próba organizacji podobnego ośrodka w Sąpłatach.

KWALIFIKACJE KIEROWNIKA

Jeszcze większe emocje niż kłopoty związane z wyposażeniem i przygotowaniem ośrodka wzbudza osoba jego kierownika. Od pierwszego czerwca jest nim były starosta Andrzej Kijewski, który od pół roku bezskutecznie poszukiwał zatrudnienia. Ta nominacja dziwi między innymi radnego powiatowego Krzysztofa Pawłowicza.

- Kijewski nie ma absolutnie żadnych kwalifikacji, żeby zajmować takie stanowisko - oburza się Pawłowicz. Przypomnijmy, że Andrzej Kijewski posiada wykształcenie pedagogiczne ze specjalnością nauczania wychowania fizycznego oraz studia podyplomowe z zarządzania zasobami ludzkimi. Tymczasem przepisy wyraźnie wskazują, że kierownik placówki pomocy społecznej powinien, oprócz trzyletniego stażu pracy w podobnych ośrodkach, posiadać jeszcze specjalizację z zakresu pomocy społecznej. Andrzej Kijewski tradycyjnie już nie wyraził zgody na rozmowę z „Kurkiem” i ze wszystkimi wątpliwościami polecił udać się do dyrektora Wilgi. Ten z kolei twierdzi, że wykształcenie nowego kierownika nie stanowi przeszkody uniemożliwiającej objęcie przez niego stanowiska. Podobnych obaw nie ma również starosta Matłach. Zupełnie co innego twierdzi jednak kierownik wydziału nadzoru i kontroli departamentu polityki społecznej Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie Witold Uziełło.

- Osoba nieposiadająca kwalifikacji wymienionych w ustawie o pomocy społecznej nie powinna być w ogóle brana pod uwagę przy obsadzie stanowisk kierowniczych. Jej zatrudnienie stanowi naruszenie prawa i tak jest traktowane przez sąd - mówi Uziełło. Dodaje jednak, że wskutek mało precyzyjnych przepisów administracyjnych, oprócz wytknięcia nieprawidłowości organowi prowadzącymi, urząd niewiele może zrobić. Witold Uziełło tłumaczy, że zatrudnienie osoby bez kwalifikacji jest dopuszczalne jedynie w sytuacjach, gdy w konkursie na dane stanowisko nie udaje się wyłonić odpowiedniego kandydata. Jednak wówczas, kiedy konkurs w ogóle się nie odbył (a tak było w przypadku obsady funkcji kierownika w Piasutnie), taką decyzję obronić jest bardzo trudno.

Z CZYJEJ INICJATYWY

Ponieważ zwierzchnikiem działających na terenie powiatu środowiskowych domów samopomocy jest dyrektor DPS w Szczytnie, formalnie to do niego należy obsada stanowisk ich kierowników. Henryk Wilga nie chciał jednak odpowiedzieć nam na pytanie, czy zatrudnienie Kijewskiego było jego pomysłem. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że nie był entuzjastycznie nastawiony do takiego rozwiązania. Według Krzysztofa Pawłowicza, za zatrudnieniem Andrzeja Kijewskiego mocno optował starosta Matłach. Ten jednak stanowczo zaprzecza, jakoby miał cokolwiek wspólnego z forsowaniem kandydatury swojego poprzednika.

- Dyrektor Wilga przyjął pana Kijewskiego i pytał, czy nie będę miał nic przeciwko temu. Odpowiedziałem, że nie - mówi Matłach. Henryk Wilga deklaruje, że od kierownika ŚDS w Piasutnie będzie wymagał tyle samo co od innych podległych mu pracowników.

- Za odpowiednie prowadzenie tej placówki ja odpowiadam głową i w razie jakichkolwiek nieprawidłowości odpowiedzialność spada na mnie - mówi Wilga.

Wojciech Kułakowski/Fot. A. Olszewski