Gdyby umiejętność gospodarowania groszem, jaką wykazują radni i urzędnicy ze Świętajna przełożyć na gminny budżet, to samorząd powinien opływać w dostatki. Pokaźna liczba tych, którzy złożyli oświadczenia majątkowe, ma całkiem zasobne konta.

.

Oszczędna gmina

Grosz do grosza

W ciągu 2003 roku swój stan posiadania zmniejszył radny Wiesław Zygmunt, bo z wcześniej posiadanych 40 tysięcy zasobność jego konta stopniała do 17 tysięcy, co i tak nie jest małą kwotą. Polepszyło się natomiast znacznie innemu leśnikowi wśród radnych - Aleksandrowi Adamskiemu, który pomnożył bankowe zaskórniaki z 9 do 28 tysięcy złotych. Oszczędnie też żyje radna Mirosława Żyra, wraz z mężem na dwóch bankowych kontach gromadząc ponad 41 tysięcy, czyli o 10 więcej, niż rok wcześniej. Radna Halina Danielczyk trwa przy swoim: preferuje walutę europejską, ale stanu posiadania nie zmieniła. Nadal dysponuje walorami wielkości 4 tysięcy euro. Także radny Krzysztof Jabłoński, choć powoli i w niewielkim stopniu, to jednak stan konta powiększa. W ciągu roku udało mu się zaoszczędzić... 200 zł, dzięki czemu jego zasobność wzrosła do 3,7 tysiąca złotych.

Licznie zasiadający w Radzie Gminy leśnicy pod względem uzyskiwanych dochodów biją na głowę gminnych urzędników. Ich średnie wynagrodzenia roczne oscylują wokół 45-48 tysięcy złotych, co daje ponad dwa razy więcej niż wynoszą zarobki Haliny Danielczyk, bibliotekarki.

Grzyby pieniądze... dają

Radni - rolnicy też sobie jakoś radzą, choć z różnym szczęściem. Wiesław Kozłowski z 29 hektarów "wyciągnął" 20 tysięcy złotych, natomiast Markowi Kaczyńskiemu niespełna 9 hektarów dało dochód większy, bo 25,6 tysiąca. To radnego nie zadowala, bo dorabia jeszcze prowadząc sklep i przetwórstwo drewna, uzyskując dodatkowo 1439,94 zł.

Radny Krzysztof Bladosz nadal utrzymuje się wyłącznie z uprawy pieczarek. Urodzaj w 2003 roku miał większy, bo i dochody mu nieco wzrosły - z 1800 zł do 2864 zł. Nie są to oszałamiające walory pieniężne, ale radny nie wykazuje, odmiennie niż poprzednio, by ciążył na nim kredyt, należy zatem mniemać, że z tych niewielkich zarobków zobowiązania spłacił i to w wysokości 35 tysięcy złotych.

Nieco gorzej obrodziło w ubiegłym roku u radnego Jana Cudnocha, któremu pieczarki przyniosły dochód w wysokości 2 tysięcy. W międzyczasie, zanim grzyby urosną, radny świadczy usługi koparko-spycharką, co jest znacznie bardziej dochodowym zajęciem, dało mu bowiem w 2003 roku 8,5 tysiąca złotych. Któremuś ze źródeł dochodu musi się radny bardziej poświęcić, bo niemało ma do spłacenia - ciążą na nim dwa kredyty na łączną kwotę 50 tysięcy złotych.

Z uprawy grzybów zrezygnowała radna Danuta Fabisiak. Zadowala się rentą (6013 zł) i prowizją agenta ubezpieczeniowego (7197,48 zł).

Urzędnicze szczyty

Na brak gotówki nie mogą narzekać gminni urzędnicy, ale tylko ci wysokiego szczebla. Halina Jarosińska, skarbnik gminy, ma pobory równe leśniczemu - 48 233 zł, a i to dzięki otrzymanej nagrodzie jubileuszowej. Mimo to udało jej się nieco zwiększyć zasobność konta - z niespełna 8,5 tysiąca do 12 185 tysięcy złotych. O wiele spokojniej może patrzeć w przyszłość sekretarz gminy Piotr Szopiński. Zarabia sporo więcej, bo 58 131,4 zł. Oszczędny jest też nad podziw, bo posiadane na koniec 2002 roku "zaskórniaki" w wysokości 16,5 tysięcy pomnożył do 40 tysięcy.

Halina Bielawska

2004.07.21