Marzena i Maciej Chrostowscy z Krakowa dwa lata temu adoptowali najstarszego psa ze szczycieńskiego schroniska. Dzięki ich opiece i miłości niemal 20-letni Nikoś przeżył z nimi jeszcze rok w upragnionym domu. Kiedy odszedł, postanowili wziąć do siebie innego staruszka ze Szczytna – Kazika. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie zaangażowanie niezwykłej schroniskowej wolontariuszki, Sylwii Warczak – Gołaś, której na sercu leży szczególnie dobro starych, niechcianych i skazanych na zapomnienie psiaków.
NAJBIEDNIEJSZY PIES, JAKIEGO WIDZIAŁAM
O Marzenie i Macieju Chrostowskich, młodym małżeństwie z Krakowa, pisaliśmy ponad dwa lata temu, kiedy byli jeszcze narzeczeństwem. Postanowili wtedy adoptować Węgielka, najstarszego psa ze szczycieńskiego schroniska. Nazwany przez nich Nikosiem zwierzak spędził w tym miejscu aż piętnaście lat i nie trafił tam wcale jako szczeniak. Jego schroniskowi opiekunowie szacowali, że w momencie, kiedy został adoptowany zbliżał się do wieku dwudziestu lat.
Los staruszka poruszył długoletnią wolontariuszkę pracującą w schronisku, Sylwię Warczak – Gołaś. Nie chciała, aby sędziwy pies odszedł w samotności i postanowiła za wszelką cenę znaleźć mu dom. Wystarczył jeden post na Facebooku, aby Węgielek – Nikoś trafił w dobre ręce państwa Macieja i Marzeny. - Post Sylwii, której wtedy w ogóle nie znaliśmy, został udostępniony przez inną Sylwię, znaną nam z facebookowych grup związanych z ochroną zwierząt – wspomina pani Marzena. Przyznaje, że kiedy tylko zobaczyła staruszka ze Szczytna, wiedziała, że musi go adoptować. - Pamiętam, że tego ranka leżeliśmy jeszcze w łóżku. Obudziłam Maćka i powiedziałam: zobacz, to jest najbiedniejszy pies, jakiego w życiu widziałam – kontynuuje pani Marzena.