W dniu Wszystkich Świętych i w Zaduszki wielka rzesza ludzi przewinęła się przez miejski cmentarz, aby odwiedzić groby swoich bliskich.

Jak nakazuje obyczaj, każdy pragnął na mogiłach najbliższych mu osób zapalić znicze i złożyć kwiaty.

Pamięć o tych, któzy odeszli

Szczycieńska nekropolia w pierwszych dniach listopada rozbłysła tysiącami ogników palących się na setkach mogił. Ten widok uświadamiał nam kruchość ludzkiego życia i przypominał o wszystkich tych, którzy już odeszli i których nie ma pośród nas.

Aura tego roku sprzyjała, było dość ciepło, a co najważniejsze sucho. Dzięki dobrej pogodzie obyło się bez błota, które w minionych latach mocno dawało się we znaki wszystkim odwiedzającym cmentarz. Choć włodarze miasta wprowadzili tylko niewielkie zmiany w organizacji ruchu (ruchu jednokierunkowy na ul. Reja i zakaz parkowania wzdłuż ul. Mrongowiusza), to wpłynęły one dość korzystnie na bezpieczeństwo zmotoryzowanych oraz pieszych. Jednak kierowcy, starając się zaparkować jak najbliżej cmentarza, zatłoczyli parkingi przy ul. Mazurskiej oraz Reja, blokując się wzajemnie, wskutek czego niezwykle ciężko było z nich wyjechać. Byli też policjanci kierujący ruchem, którzy rozładowywali lokalne korki tworzące się przy bramie głównej na skrzyżowaniu ul. Śląskiej z ul. Pomorską. Sprzyjająca pogoda spowodowała, że na miejskiej nekropolii w te pierwsze dni listopada spory ruch panował nawet do późnych godzin wieczornych. Odwiedzających mogiły było nawet widać grubo po godz. 21.00, gdy zwykle bramy cmentarza są już zamknięte.

Marek J. Plitt/fot. M.J.Plitt