Jeszcze kilka lat temu było to miejsce spotkań mieszkańców miasta i okolic, cieszące się nie najlepszą reputacją. Charakterystyczna budowla z wieżyczkami nad małym jeziorem dziś przypomina ruderę. W takim stanie przekazano ją nowemu właścicielowi.

Pamiętasz Capri...

Licytacja

Restaurację "Capri" zbudowano na początku ostatniej dekady minionego stulecia. Kilka lat później jej właściciel zaczął popadać w finansowe tarapaty, co doprowadziło do odebrania mu nieruchomości przez sąd. W styczniu 2003 roku, w drodze licytacji, nabył ją nowy gospodarz. Nie dane mu było jednak zadomowić się w zakupionym obiekcie. Poprzedni właściciele, znana szczycieńska rodzina B., robili wszystko, by odwlec w czasie moment uprawomocnienia się wyroku. W końcu jednak zostało ono wydane przez komornika. Nowy nabywca nieruchomości miał ją przejąć 22 czerwca br.

Zakres zniszczeń

Dziesięć dni przed terminem przejęcia, 12 czerwca wieczorem nowy właściciel zauważył, że budynek jest plądrowany. Natychmiast powiadomił policję. Funkcjonariusze zastali na miejscu poprzednich gospodarzy, którzy wywozili z terenu posesji elementy jej wyposażenia. Okazało się, że obiekt był dewastowany od dłuższego czasu, bowiem rozmiar szkód był znaczny.

- Zniknęło 80 m2 kutego ogrodzenia z bramami, zdemontowano nowe, plastikowe okna, a w ich miejsce wstawiono stare, rozbiórkowe. Wywieziono kaloryfery i rury c.o., zniszczono też sufity, schody, podłogi, wyrwano drzwi, odbito płytki ceramiczne. Byli właściciele zdemontowali nawet schody w jednej z wieżyczek i powycinali drzewa w ogrodzie - wylicza nabywca nieruchomości. - Obiekt nie przypomina tego, który kupiłem na licytacji - dodaje.

Marne pozostałości

Wewnątrz także nie pozostało wiele. Pozrywane tynki, posadzki, boazerie, rozbite lustra - to pozostałości po słynnym niegdyś lokalu.

- Za kilka dni nie zostałby prawdopodobnie kamień na kamieniu - mówi nabywca nieruchomości.

Teraz teren byłej restauracji jest stale monitorowany i pilnie strzeżony przez pracowników dwóch szczycieńskich agencji ochroniarskich. Część skradzionych przedmiotów zabezpieczono na posesji poprzednich posiadaczy.

- Są one w takim stanie, że nie przedstawiają już żadnej wartości - mówi asp. Paweł Linowski z KPP w Szczytnie.

Gdzie jest sprawca

Byłym właścicielom, Annie i Włodzimierzowi B. przedstawiono już zarzuty. Odpowiedzą oni za zniszczenie i kradzież mienia zabezpieczonego przez komornika. Wartość utraconych przedmiotów szacuje się na ponad 100 tys. zł. Na taką kwotę zabezpieczono też majątek oskarżonych.

- Grozi im kara do pięciu lat pozbawienia wolności - informuje Prokurator Rejonowy Cezary Kamiński.

Włodzimierz B. ukrywa się przed policją.

- Jeśli się nie znajdzie, w najbliższym czasie wyślemy za nim list gończy - mówi aspirant Linowski.

W budynku po restauracji "Capri" nowy właściciel planuje otwarcie filii banku. Kiedy to nastąpi, nie potrafi przewidzieć. Najpierw trzeba przywrócić obiekt do stanu używalności, a nie będzie to łatwe, ponieważ został on zniszczony, jak oszacowano w ponad 43 procentach.

(łuk)

2005.07.06