Od ubiegłego wtorku w Szymanach przy dobrej widoczności mogą lądować i startować samoloty. Nie oznacza to jednak, że czynny jest już regionalny port lotniczy z prawdziwego zdarzenia. Do jego otwarcia wciąż jeszcze daleko.

Papuga nad lotniskiem

Potwierdzeniem tego, że lotnisko w Szymanach spełnia podstawowe warunki do lądowania, był przylot „papugi”, czyli kontrolnego samolotu L-410 należącego do Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Ta kolorowa maszyna z prezesami krajowych regionalnych portów lotniczych na pokładzie przyleciała do Szyman z okazji otwarcia lotniska „do lotów na widoczność”. Jak wyjaśnił Bolesław Piechucki, prezes spółki Porty Lotnicze Mazury, taka formuła oznacza możliwość lądowania w Szymanach statków powietrznych od wiosny do późnej jesieni, jeżeli pozwala na to widoczność i nie ma w powietrzu innych maszyn.

- Niestety nie mogą tutaj lądować ani startować samoloty odrzutowe, co w praktyce oznacza, że lotnisko jest otwarte jedynie dla małych maszyn - dodaje Aleksander Rechter, szef rady nadzorczej spółki Porty Lotnicze Mazury.

Mimo to, już w tym roku na lotnisku w Szymanach, odbyło się 480 operacji lotniczych, a więc lądowało i wystartowało stąd 240 samolotów.

AZJATYCKIE NADZIEJE

Kiedy ruszy regionalny port lotniczy, trudno dziś określić, choć zadaniem Aleksandra Rechtera jest to możliwe nawet w 2013 r. A to dlatego, że na wiosnę przyszłego roku ma być gotowy plan generalny, który określi sposób funkcjonowania portu i rozmiar przyszłych inwestycji. Zaraz potem pełną parą ma ruszyć modernizacja lotniska. Jego właściciele, czyli spółka Porty Lotnicze Mazury i samorząd województwa warmińsko-mazurskiego przewidują, że koniunkturę przyszłego portu lotniczego napędzać będzie ruch turystyczny, a dopiero w następnej kolejności cargo oraz czarter. Jeśli zaś chodzi o turystów, to liczą nie tyle na Europejczyków, ile mieszkańców Dalekiego Wschodu, czyli Japończyków i Chińczyków.

- Lubią oni podróżować jak mało kto, a Warmii i Mazur zupełnie jeszcze nie znają – twierdzi marszałek województwa Jacek Protas.

Marek J. Plitt/fot. M.J.Plitt