Od dwóch miesięcy za postój na przyszpitalnych parkingach trzeba płacić. Dzięki temu łatwiej tu znaleźć teraz wolne miejsce. Zasady płatności pozostawiają jednak wiele do życzenia, szczególnie w nagłych sytuacjach, gdy pacjenci potrzebują szybkiej pomocy.
W czwartek pan Kazimierz Tęcza poczuł się źle. Wsiadł do samochodu i udał się do szpitala. Tam, po wstępnym rozpoznaniu, trafił na SOR z podejrzeniem zawału serca. Kolejne badania, w tym dwukrotnie wykonane EKG wykazały, że może wrócić do domu. Lekarz zalecił jednak pilną wizytę u kardiologa, dając mu skierowanie.
Gdy pan Kazimierz po sześciu godzinach opuścił szpital, za wycieraczką zauważył paragon, a kiedy go wyciągnął przeczytał, że otrzymał mandat w wysokości 150 zł z możliwością 50 procentowej zniżki, jeśli należność opłaci w ciągu tygodnia. To panu Kazimierzowi jeszcze bardziej podniosło ciśnienie. Przed udaniem się do szpitala kupił bowiem w parkomacie bilet na jedną godzinę postoju, nie przypuszczając przecież jak długo tu będzie przebywał.