Redakcja

"Kurka Mazurskiego"

Przeczytałem artykuł na waszej stronie internetowej pt. "Pijany pirat" i stwierdziłem, że zawarte w nim informacje są niepełne. Opowiem więc, jak było.

Na skrzyżowaniu przy kościele (ul. Wileńska) pijany kierowca z pasażerem, kierując wozem na zagranicznych numerach (prawdopodobnie rosyjskich), miał kolizję z dwoma samochodami. Gdy do skrzyżowania dojechał trzeci pojazd, pirat, próbując uciec, wrzucił wsteczny bieg i uderzył w przód nadjeżdżającego wozu. Potem z piskiem opon wyminął stojące samochody i skręcił na czerwonym świetle w lewo. Miał jednak pecha, bo kierowca trzeciego auta, któremu nietrzeźwy pirat uszkodził przedni zderzak, ruszył za nim w pogoń. Po 200 m ucieczki sprawca zdarzenia niespodziewanie stracił panowanie nad kierownicą i stratował jeden lub dwa samochody stojące na parkingu. Następnie szybko się wycofał i kontynuował ucieczkę. Dojeżdżając do przejazdu kolejowego, skręcił w lewo w szutrową drogę. Tam zatrzymał się, prawdopodobnie zgasł mu silnik, bo po ostatniej kolizji spod zmiażdżonej maski wydobywał się dym. Kierowca, który gonił pirata, zajechał mu drogę i zabrał kluczyki. Pirat nadal usiłował odpalić samochód i uciekać dalej. Dodam jeszcze, że ścigającym sprawcę kolizji był policjant. Potem przyjechali inni funkcjonariusze i zajęli się wszystkim. Tak to wyglądało.

Pozdrawiam

- Obserwator

2005.01.19