Płonące trawy

Mimo apeli o niewypalanie traw, szczycieńscy strażacy w 2013 roku zanotowali już kilkadziesiąt takich zdarzeń. Proceder stanowi śmiertelne zagrożenie dla ludzi i przyrody.

Dłuższa zima spowodowała, że wypalacze traw w naszym powiecie przystąpili do dzieła dopiero 15 kwietnia (w ubiegłym roku był to 6 marca). Mimo to nadrobili stracony dla nich czas. Do 8 maja zanotowano łącznie 36 przypadków pożarów traw. Najwięcej w Szczytnie, gdzie doszło do 9 takich zdarzeń. Największy powierzchniowo pożar traw miał miejsce 20 kwietnia w Gromie, gdzie spłonęło 8 ha, i dwa dni wcześniej w Leleszkach, gdzie spłonęło 2,5 ha. Szczytno i jego okolice oraz gmina Pasym od lat są najbardziej zagrożonymi wypalaniem traw terenami naszego powiatu. W tym roku do liderów tej niechlubnej klasyfikacji dołączyła także gmina Jedwabno, gdzie zanotowano 7 takich przypadków. W całej Polsce wskutek wypalania traw śmierć poniosło w 2013 roku już kilkanaście osób. Niestety, do takiego zdarzenia doszło także w powiecie szczycieńskim. W Jedwabnie w trakcie gaszenia pożaru trawy zasłabła jedna osoba, której mimo intensywnej reanimacji nie udało się uratować. Suche trawy mogą zapłonąć nawet od niedopałka papierosa. Dlatego warto zachować szczególną ostrożność.

(ak)

KRADŁ CO POPADŁO

Wyjątkową złodziejską aktywnością wykazał się pewien 18-letni mieszkaniec gminy Wielbark. Młodzieniec od września ubiegłego roku do marca br. okradał okoliczne firmy oraz osoby prywatne. Kres jego przestępczej działalności położyli we wtorek 21 maja policjanci szczycieńskiej KPP. Jak ustalili, łupem sprawcy padły m.in. ponton, siatki do łowienia ryb, przewody telekomunikacyjne oraz metalowe pokrywy. Ponadto chłopak wyciął, a następnie ukradł drewno z lasu. Wartość skradzionych przedmiotów oszacowano na 11 tys. złotych. Sprawca usłyszał już część zarzutów, na kolejne oczekuje w areszcie. Policjanci odzyskali też część skradzionego mienia. Za kradzież 18-latkowi grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.

ZNÓW OSZUKUJĄ NA WNUCZKA

W ubiegłym tygodniu w Szczytnie znów uaktywnili się przestępcy oszukujący metodą „na wnuczka”. Ich ofiarą padło starsze małżeństwo. Zaczęło się od tego, że 81-letnia kobieta odebrała telefon od mężczyzny, który przedstawił się jako jej wnuczek. Powiedział, że spowodował wypadek drogowy i aby uniknąć więzienia musi zapłacić policjantom pieniądze. Po pewnym czasie do drzwi kobiety oraz jej 87-letniego męża zadzwonił dobrze zbudowany, krótko ostrzyżony mężczyzna mający ok. 175 – 180 cm wzrostu. Był ubrany w koszulę z krótkim rękawem w kolorze ciemnym. Starsza kobieta, w obawie o los wnuczka, dała nieznajomemu 13 tys. zł, wierząc, że załatwi on pomyślnie sprawę. Mężczyzna zwrócił jej jednak uwagę, że powinno być 20 tys. złotych. Kiedy usłyszał, że małżonkowie nie dysponują taką sumą, wyszedł z mieszkania. Wkrótce okazało się, że wnuk starszych państwa ma się dobrze i nie brał udziału w wypadku. Obecnie policjanci ustalają okoliczności zdarzenia. Apelują także do starszych osób, aby nie były łatwowierne i nie dawały pieniędzy nieznajomym.

NIETYPOWA SKRYTKA

W piątek 24 maja pewien 20-letni mieszkaniec Szczytna wybrał się pożyczonym rowerem w odwiedziny do siostry. Pojazd wart 700 zł zostawił na klatce schodowej jednego z bloków mieszkalnych. Po zakończonej wizycie mężczyzna stwierdził, że jednoślad zniknął. Pokrzywdzony na własną rękę zaczął go szukać. W trakcie rozmowy z jednym z mieszkańców bloku, w jego mieszkaniu, pod stertą ubrań wyczuł nogą … koło od roweru. Po tym odkryciu, 20-latek, nic nie mówiąc mężczyźnie, wyszedł z mieszkania i o znalezisku poinformował policjantów patrolujących ulicę. Funkcjonariusze pod stertą ubrań leżących na podłodze w salonie znaleźli skradziony pojazd. Mężczyzna tłumaczył policjantom, że potrzebował pieniędzy na alimenty. Amator cudzego mienia usłyszał zarzut kradzieży. Grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności.

NOWE METODY OSZUSTÓW

Złodzieje wymyślają coraz to nowe metody działania. W minioną sobotę 25 maja przekonał się o tym 52-letni mieszkaniec Szczytna. Do jego drzwi zapukał około 20-letni mężczyzna, który nawiązał z nim rozmowę mówiąc, że kiedyś był mieszkańcem tego bloku. Na potwierdzenie swoich słów podał nawet dane matki. W trakcie konwersacji poprosił 52-latka o pożyczenie 5 złotych. Wówczas mężczyzna zaprosił go do wnętrza mieszkania. W tym czasie do drzwi ktoś zadzwonił. Gospodarz poszedł więc sprawdzić, kto to jest. W drzwiach stał młody mężczyzna w kapturze w wieku około 20 lat. W tym czasie wpuszczony wcześniej nieznajomy, wykorzystując nieuwagę lokatora, ukradł pozostawione w pokoju 150 złotych. Następnie sprawcy opuścili mieszkanie.

oprac. (ew)