Po pijaku w radiowóz

Wyjątkowego pecha miał pewien mieszkaniec gminy Wielbark, który nie dość, że kierował samochodem po pijanemu, to jeszcze uderzył w policyjny radiowóz. Do tego zdarzenia doszło w sobotę 9 listopada w Klonie. Około godziny 23.00 funkcjonariusze zaparkowali w tej miejscowości oznakowanego forda mondeo. Gdy odchodzili od pojazdu zauważyli, że od strony Wilamowa nadjeżdża mazda. Jej kierowca poruszał się środkiem drogi, a kiedy zobaczył radiowóz, nagle skręcił i uderzył w niego, uszkadzając przód policyjnego auta. Sprawca, 21-letni Robert D. z gminy Wielbark, zachowywał się agresywnie. Policjanci wyczuli od niego alkohol, ale mężczyzna odmówił poddania się badaniu. Został zatrzymany i noc spędził w policyjnej celi. Pobrano mu krew do badania. Robert D. za swoje zachowanie odpowie wkrótce przed sądem. Grozi mu kara do dwóch lat pozbawienia wolności oraz zakaz prowadzenia pojazdów do lat dziesięciu.

UPCHNIĘCI W OPLU

W czwartek 7 listopada szczycieńscy policjanci zostali zaalarmowani, że trasą Korpele – Grom jedzie opel calibra, którego kierowca może być pijany. Funkcjonariusze zatrzymali wskazane auto do kontroli drogowej. Okazało się, że 19-letni kierowca jest co prawda trzeźwy, za to w pojeździe przewoził … aż sześciu pasażerów. Byli to dwaj mężczyźni w wieku 19 i 20 lat oraz dwie kobiety z dziećmi. Jedna z nich, 19-latka, podróżowała ze swoim półrocznym niemowlakiem, a jej 20-letnia koleżanka – półtoraroczną córką. Na domiar złego kobieta była pod wpływem alkoholu. Dzieci siedziały na kolanach matek, a kierowca samochodu nie miał uprawnień do kierowania nim. Dzieckiem pijanej kobiety zajęła się jej trzeźwa koleżanka. Policjanci sporządzą wniosek do sądu o ukaranie 19-letniego kierowcy. O całej sytuacji powiadomiony został również sąd rodzinny i nieletnich.

DACHOWANIE W NOWINACH

W sobotę 9 listopada w Nowinach, kierujący daewoo lanosem zjechał z jezdni i dachował. Autem podróżowały cztery osoby, w tym kobieta i 13-letnie dziecko. W chwili przybycia służb ratunkowych pasażerowie znajdowali się poza pojazdem. Jeden z nich wraz z dzieckiem trafił do szpitala w Szczytnie.

PO ALKOHOLU I NARKOTYKACH ZA KIEROWNICĄ

W niedzielę 10 listopada około godziny 2.00 patrolujący ul. Żeromskiego w Szczytnie policjanci zauważyli kierującego volkswagenem golfem bez świateł mijania. Funkcjonariusze zatrzymali mężczyznę do kontroli. W jej trakcie 19-letni Bartosz K. ze Szczytna dziwnie się zachowywał. Uwagę stróżów prawa zwróciło to, że mówił niewyraźnie, miał nieskoordynowane ruchy i był nerwowy. Okazało się, że młodzieniec znajdował się pod wpływem alkoholu. Na tym jednak nie koniec. Podczas kontroli osobistej w pudełku po papierosach policjanci znaleźli szklaną fifkę z białym nalotem wewnątrz. Dziwne zachowanie 19-latka i odkryty przy nim przedmiot wzbudziły podejrzenia funkcjonariuszy. Chłopak został przebadany na zawartość narkotyków w organizmie. Przypuszczenia policjantów się potwierdziły. U Bartosza K., oprócz alkoholu, wykryto również amfetaminę. Noc spędził w policyjnej celi. Teraz grozi mu kara do dwóch lat pozbawienia wolności oraz zakaz prowadzenia pojazdów do lat dziesięciu.

WIZYTA CZWORONOŻNEGO POLICJANTA

W sobotę 9 listopada po godzinie 18.00 w Kwiatuszkach Wielkich, gmina Rozogi, 19-letni Rafał M. z Rucianego Nidy, nie mając uprawnień, kierował volkswagenem polo. Wraz z nim podróżował 27-letni mężczyzna. W pewnym momencie 19-latek, najprawdopodobniej na skutek niedostosowania prędkości do panujących warunków, wpadł w poślizg i uderzył w przydrożne drzewo, po czym zjechał do rowu. Zarówno kierowca, jak i pasażer, z ogólnymi obrażeniami zostali przewiezieni do szpitali w Szczytnie i Ostrołęce. Aby wydobyć z rozbitego pojazdu 27-latka, konieczna była pomoc straży pożarnej. Okazało się, że obaj mężczyźni byli pijani. Kierowca miał w organizmie ponad dwa promile alkoholu. Grozi mu kara do dwóch lat pozbawienia wolności.

KRADLI TORY

W środę 6 listopada niedaleko Wyżeg w gminie Wielbark, trzech mężczyzn demontowało tory kolejowe na terenie kompleksu leśnego. Sprawcy – 27-letni Kamil M., 29-letni Leszek M. oraz 48-letni Dariusz T., mieszkańcy województwa mazowieckiego, swój łup układali w samochodzie dostawczym. Wszyscy zostali zatrzymani przez policję. W trakcie zbierania materiału dowodowego okazało się, że ukradli ponad 42 metry szyn kolejowych oraz osprzęt do ich mocowania w postaci 154 łapek, 96 śrub, 119 nakrętek i 47 pierścieni. Wartość skradzionych przedmiotów wyceniono na ponad 4 tys. złotych. Mężczyźni usłyszeli zarzuty. Tłumaczyli, że swój łup chcieli sprzedać na skupie złomu. Grozi im teraz do pięciu lat pozbawienia wolności.